Przy lekturze tej książki zaskoczeniom nie było końca. Pierwszym było autorstwo. Dałabym wiele w zakładzie o to, że autorką jest kobieta. Przegrałabym z kretesem.
Jussi Adler-Olsen to postać niezwykle barwna. W wieku pięciu lat otrzymał królewskie pozwolenie na posługiwanie się swoim oryginalnym imieniem. Zanim zaczął pisać trudnił się wieloma zajęciami: był redaktorem encyklopedii, harcerzem, kompozytorem, operatorem i scenarzystą filmowym, a także rockowym gitarzystą. Studiował politologię, socjologię, medycynę. Wiele doświadczeń wyniósł ze szpitali psychiatrycznych, w których przebywał za sprawą zawodu ojca. Jego debiut przyda na rok 1997, kiedy to na europejskie listy bestsellerów trafił Alfabethuse, jednak jego nazwisko rozsławiło się dopiero za sprawą serii powieści o Departamencie Q, do której należy Kobieta w klatce.
Ów Departament Q to oddział zajmujący się trudnymi sprawami z przeszłości, które nie doczekały się do tej pory rozwiązania. Oglądaliście kiedyś Dowody zbrodni? Mniej więcej ten sam sposób działania.
Carl, do tej pory pracował w wydziale zabójstw, lecz po wypadku, w którym jeden z jego kolegów stracił życie, drugi walczy o nie w szpitalu, a on sam wyszedł z niego jedyne z urazem psychicznym, został przeniesiony do nowo stworzonego Departamentu. Wraz ze swoimi pomocnikiem o nieznanej przeszłości – Assadem – poszukują sprawców zbrodni, którzy przez wiele lat pozostawali bezkarni. Winę za ich przebywanie na wolności ponoszą opieszałe organy ścigania, a po części także i niedoskonałość metod dochodzeniowych, które ulegają ciągłej ewolucji.
Pierwszą sprawą jaką zajmie się detektyw jest sprawa zaginionej przed pięcioma laty parlamentarzystki.
Narracja prowadzona jest dwutorowo. Z jednej strony możemy obserwować postępy w śledztwie i sposoby dochodzenia prawdy o zaginięciu młodej kobiety przez Carla i jego pomocnika, a z drugiej czeka na nas coś zupełnie innego – będziemy świadkami tego co działo się z zaginioną Merete od dnia porwania do momentu rozwiązania sprawy. Autor zafundował nam coś niezwykłego – wiemy znacznie więcej niż śledczy, na bieżąco obserwujemy co dzieje się z zaginioną, a co w tym samym czasie robią organy ścigania.
Widzimy jak każda minuta prowadzi do nieopisanego cierpienia bohaterki uwięzionej przez bezwzględnych porywczy szukających zemsty za wydarzenia z przeszłości. Jedyną szansą na jej ratunek jest przypomnienie sobie kto i dlaczego mógł chcieć ją ukarać. Niestety, nie przychodzi to łatwo…
Książka zawiera wiele opisów powodujących pojawianie się ciarek. Męki jakim poddawana była bohaterka są przedstawiane tak realistycznie i szczegółowo, że czasami miałam wrażenie, jakbym to ja była uwięziona i to ja przeżywała to co Merete. Czytelnik bez problemu może wyobrazić sobie co czuła, myślała bohaterka. Do samego końca zadziwiała mnie jej determinacja i siła. Nie poddała się, mimo, że wielokrotnie miała ku temu okazję. Postanowiła walczyć dla czekającego na nią upośledzonego brata.
Autor wykreował niezwykle barwne i indywidualne postaci: oprócz zdeterminowanej Merete na uwagę zasługuje Assai – bystry, piekielnie inteligentny i dokładny pomocnik Carla.
Jedyną wadą powieści jest jej przewidywalność. Książka ma 410 stron, a ja już na 175 wiedziałam kto jest sprawcą. Mimo wszystko, to drobne niedociągnięcie nie wpływa na odbiór tekstu. Jest on tak skonstruowany, że znajomość porywacza zamiast utrudniać, wiele ułatwia.
Seria o Departamencie Q zapowiada się niezwykle interesująco. Moi Drodzy, zwolnijcie miejsce na półkach. Jussi Adler-Olsen musi się na nich znaleźć!:)
Strona autora: http://www.jussiadlerolsen.dk/?page=presse
4,5/6