poniedziałek, 1 sierpnia 2011

Serce wie najlepiej – Urszula Lemańska



Wśród wakacyjnych lektur nie powinno zabraknąć książek na pierwszy rzut oka lekkich, jednak traktujących o sprawach wielkiej wagi. Taką w moim odczuciu jest pozycja Serce wie najlepiej, autorstwa Urszuli Lemańskiej. Jest to druga książka z cyklu Po drugiej stronie Tęczy, ukazująca jak ważną wartością w życiu każdego człowieka jest miłość. Pierwszą część tej serii stanowią Szczury Radosława Lemańskiego, recenzowane tutaj.

Bohaterką tej mini-powieści jest Wanda, dorosła już kobieta, której życie nigdy nie oszczędzało. W dzieciństwie doświadczyła braku miłości i opuszczenia ze strony rodziców. Ich obojętność i chłód na trwałe odcisnął się w jej psychice i duszy. Kiedyś czująca się niekochaną i niepotrzebną dziewczynka, w dorosłym życiu stała się osobą wciąż potrzebującą i pragnącą dowartościowania. Na swojej drodze spotyka Faridę – nauczycielkę polskiego, do której przeprowadziła się w wieku 18 lat i którą traktowała jako swojego osobistego anioła stróża uczącego ją dobrych relacji rodzinnych, miłości. Dzięki niej Wanda poznała co to ciepło domu, z którego się wyrasta, a także zdobyła przyjaźń na całe życie.
Bohaterki nigdy nie szczędził los. Z powodu ciężkiej choroby serca stanęła ona na granicy życia i śmierci, z której wybawić mógł ją jedynie przeszczep serca.
To od niego rozpoczyna się właściwa akcja utworu. To dzięki niemu splatają się losy Wandy oraz małej dziewczynki przebywającej w domu dziecka z powodu nagłej straty rodziców. To on powoduje, że Karol, z którym jakiś czas wcześniej rozstała się bohaterka postanawia odnowić ich relację. Łączy ich nie tylko codzienność, lecz także i praca. Co warto dodać – praca w wydawnictwie i dla niego. Karol bowiem jest pisarzem, a Wanda wraz z Faridą właścicielkami oficyny.
Od momentu operacji życie bohaterki ulega drastycznej zmianie. Zmianie pod znakiem wielkiej i przejmującej Miłości. Autorka funduje czytelnikowi wspaniałą baśń osadzoną w XXI wieku, promującą siłę porywów serca, znaczenia miłości, przyjaźni, wiary, ukazującą moc przebaczenia oraz wpływu choroby na życie dotkniętej nią osoby oraz jej bliskich. Wszystko to ma znamiona magii, która jest w tej mini-powieści tak bardzo odczuwalna.
Szczególną uwagę zwróciło u mnie jedno – mimo, iż nie jest on dosłownie zacytowany, cały czas „czuje się” tutaj Hymn o miłości z  pierwszego listu św. Pawła do Koryntian. Połączenie czarów, jasnowidztwa z religią chrześcijańską to dość ryzykowne zagranie, jednak tutaj synteza ta okazała się strzałem w dziesiątkę. Co więcej – nie wydaje się szokować ani bulwersować. Autorce udało się znaleźć złoty środek na zestawienie tych dwóch antagonistycznych światów.
Zauważyłam również pewne powiązania z powieścią Dziękuję za wspomnienia Cecelii Ahern – zarówno bohaterka irlandzkiej autorki oraz nasza Wanda po operacjach, w których do ich organizmu zostały wprowadzone czyjeś organy czy krew, otrzymały niezwykły dar – każdy w jakiś sposób połączony z dawcą. Czy Urszula Lemańska inspirowała się utworem zagranicznej pisarki pozostanie jednak tajemnicą.

Język utworu jest bardzo prosty, lekki, w sam raz na wakacje. Dzięki temu tematyka traumatycznego dzieciństwa oraz choroby Wandy i związanych z nią wydarzeń nie staje się dla odbiorcy przytłaczająca, lecz jest jedynie przykrym prologiem do wielu radosnych i niosących nadzieję wydarzeń.
Zakończenie jak to w baśniach, także i tutaj pozytywne. Ta współczesna opowieść romantyczna posiada znamiona filozofii i transcendencji, a nad wszystkim czuwa w niej Przeznaczenie.

Serdecznie polecam!

4,5/6

Za egzemplarz recenzyjny bardzo dziękuję Wydawnictwu Drzewo Laurowe

4 komentarze:

  1. Mam wielką ochotę na tą książkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę że gdy książka wpadnie w moje ręce to nie będę oponował przed jej przeczytaniem

    OdpowiedzUsuń
  3. pisanyinaczej:
    Nie może być inaczej!

    Bujaczek:
    Wcale Ci się nie dziwię;)

    OdpowiedzUsuń
  4. to coś dla mnie, chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń