czwartek, 17 listopada 2011

Uśmiech Pana Boga - Benjamin Boisson


Coraz częściej w mediach oraz wszelkiego rodzaju publikacjach czy wystąpieniach możemy usłyszeć opinię, że chrześcijanie to ludzie smutni. Tego typu głosy pochodzą od ludzi, którzy na co dzień z Kościołem mają niewiele wspólnego, jednak obserwują środowisko i różne grupy na nie się składające.
Stąd też wniosek, że osoby wierzące, uśmiechają się niewiele. Rodzi się pytanie dlaczego dominuje takie zachowanie, skoro sam Jezus swoim życiem pokazywał, że radość i umiejętność pogodzenia zabawy z obowiązkami to zdolność niezwykle cenna. 
Benjamin Besson chcąc wyjść naprzeciw zawołaniu o świetle rozprzestrzeniającym się poprzez uśmiech, postanowił napisać książkę, w której to właśnie radość stanie się naczelnym zagadnieniem. Poprzez swój tekst okazuje on czytelnikowi różne oblicza uśmiechu, występującego zarówno  w Piśmie Świętym, jak i życiorysach świętych.
Publikacja ta to swoisty esej, na który w dużej mierze składa się wiodący prym żart oraz ton radosny. Co charakterystyczne dla tego rodzaju wypowiedzi, to osobiste opinie autora, w tym doskonale współgrające z formą gry językowe prowokujące do zastanowienia i głębszej refleksji oraz odrzucenie tonu naukowego i akademickiego na rzecz  wyjścia naprzeciw odbiorcy.
Mówiąc bowiem o uśmiechu, nie można zanudzać; gawędząc o radości, nie wolno jej zabierać innym: dlatego też Benjamin Besson oprócz tego, że o uśmiechu mówi, tym uśmiechem także zaraża.
Jego tekst konotuje obraz Stwórcy radosnego i roześmianego; promiennego i szczęśliwego. Przypomina także, że człowiek został stworzony na Jego podobieństwo, tak więc siłą rzeczy „skazany” jest na szczęśliwe i przepełnione uśmiechem życie. Autor sypie anegdotami jak z rękawa, wszystkie są jednak przedstawione ze smakiem i taktem, tak, że nie obrażają i nie podważają autorytetów Kościoła.

Książka ta jest doskonale przemyślana: podczas lektury ma się wrażenie, że autorski zamysł został całkowicie zrealizowany. Co więcej: czytaniu towarzyszy przeświadczenie o wyraźnej frajdzie jaką miał Besson tworząc tę książeczkę. Rodzi się więc pytanie dla kogo tak naprawdę ją napisał: dla siebie, by dostarczyć sobie nowych pokładów optymizmu czy dla nas, by tym pozytywnym spojrzeniem na siebie i na wiarę zarażać.

Doskonałym jest w niej także to, że oprócz tego, że ukazuje dzieje śmiechu w chrześcijaństwie, jest także pretekstem do rozważań i zatrzymania się nad swoim życiem. Choć humor to dominanta kompozycyjna książki, powagi także w niej nie braknie.
Autor nie przedobrzył ani nie popadł w skrajność drugiego typu.
To wyważona, przemyślana pozycja, która powinna zachęcać już samym tytułem, bo rzadko zdarza się, by publikacja była dokładnie tym, co zapowiada nazwa, w tym wypadku – Uśmiechem Pana Boga.
Polecam, lekcja humoru przyda się każdemu z nas;))

Na uwagę zasługuje także bardzo estetyczne wydanie: czarno-biała, elegancka okładka przyciąga wzrok, a wnętrze nie pozostaje dłużne: wypełnione jest tabelkami, wyliczeniami, cytatami. Wszystko podane w stanie idealnym, aż chce się czytać.




8 komentarzy:

  1. Przyda mi się, bo jestem raczej ponurą chrześcijanką:( Zwłaszcza po dzisiejszym pogrzebie:(
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydaje się ciekawa być ta książka. Może nie będę jej usilnie szukać, ale jak trafi w moje ręce, to chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Faktycznie przyznam, że takich pozycji na naszym rynku powinno być więcej... no i może księża powinni czasem korzystać z takich książek, a nie tylko zadręczać ludzi umartwianiem się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię taką tematykę, więc czemu nie:))

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedyś, nie pamiętam czy to w jakimś programie w tv czy dokumencie odnalezionym w internecie... w każdym bądź razie filmik ten przedstawiał polską muzułmankę, która przeszła na islam z wiary chrześcijańskiej. W całym tym filmiku wychwalała swoją nową wiarę i mówiła właśnie, że chrześcijanie to tacy smutni i ponurzy ludzie, że wcale nie obchodzi ich wiara tylko pozory, które muszą stwarzać, by żyć w społeczeństwie... i właśnie to całe udawanie sprawia, że czują się źle i są tacy przygnębieni... - może i coś jest na rzeczy, ale takich ludzi nie nazwałabym prawdziwymi chrześcijanami... Co Ty na ten temat sądzisz, kochana?

    To tak a propos Twojej recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałem i książka pozostawiła we mnie wiele słońca.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetna recenzja!!! Każdemu z nas przyda się trochę słońca...

    OdpowiedzUsuń