Tytuł: Miasto Śniących Książek
Autor: Walter Moers
ISBN: 978-83-7659-070-7
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2006
Już z daleka czuć jego zapach. Pachnie starymi książkami. Tak, jakby otwarto drzwi gigantycznego antykwariatu; tak jakby podniosła się z niego burza czystego książkowego kurzu i wraz ze zgnilizną miliona zbutwiałych foliałów wionęła nam w twarz. Są ludzie, którym nie odpowiada ten zapach(…). Trzeba przyznać – to nie jest przyjemny zapach, jest beznadziejnie nienowoczesny, ma związek z rozkładem i rozpadem, z przemijalnością i pleśnią, ale jest w nim i coś innego. Lekka nuta kwasu, przypominająca woń drzewek cytrusowych. Podniecający zapach starej skóry. Ostre, inteligentne perfumy czernidła drukarskiego. I w końcu, przede wszystkim, jest w nim uspokajający zapach drewna.[1]
Miasto Śniących Książek, to jedna z tych lektur, do których każdy
mol książkowy zasiada z największą ciekawością i przyjemnością.
Powieści autotematyczne, biorące
sobie za przedmiot opowieści świat książek, bibliotek, miast po brzegi
wypełnionych zapisanymi stronicami i literackimi bohaterami, to jedne z moich
ulubionych. To przelanie na papier marzeń i wyobrażeń o świecie idealnym.
Walter Moers ma niebywały talent do tworzenia oszałamiająco dobrych
scenariuszy, napisanych jakby z myślą o miłośnikach czytania. Miasto Śniących
Książek, to przestrzeń, w której chciałoby się znaleźć wielu. Ubogacenie
książki szkicami przedstawiającymi domowników tego najbardziej przyjaznego
książkom miasta oraz spektakularne widoki jakie możemy w tymże spotkać, to
wielki ukłon w stronę czytelnika spragnionego takich scenerii na co dzień.
Ad rem. Przedmiotem opowieści jest Księgogród. Brzmi fantastycznie,
prawda? W miejscu tym na każdym rogu czai się antykwariat, w którym możemy
nabyć wyjątkowe egzemplarze najbardziej rozchwytywanych książek, ale także tych
od wieków zapomnianych – najczęściej w bardzo korzystnych cenach. To miejsce, w
którym książka stanowi monetę obiegową, wyłania się zza każdego rogu, czyniąc
ową przestrzeń siedliskiem łowców zaginionych egzemplarzy, jak i prawdziwych
bibliofilów.
Dla czytelnika to raj, ale też –
pułapka. Znacie to z własnego doświadczenia: ile razy udało Wam się przejść
obojętnie obok wystawy kuszącej promocjami i egzemplarzami wspaniałych, od lat
poszukiwanych przez Was książek? No właśnie. Wyobraźcie sobie teraz, że znaleźliście
się w miejscu, które oferuje Wam wszystko to, co zawsze chcieliście przeczytać.
Wszystko. Dodatkowo znajdziecie tu pisarzy, znawców literatury, przekąski
inspirowane powieściami lub przypominające konkretne woluminy. A to tylko
wierzchołek góry lodowej. Pod miastem bowiem, ciągną się niezliczone korytarze
katakumb po brzegi wypełnionych książkami i… ich łowcami.
Hildegunst Rzeźbiarz Mitów to młody smok, którego przeznaczeniem jest poezja i jej tworzenie. Wczesne lata jego życia, to ciąg przygotowań do pełnienia zaszczytnej roli poety. Każdy młody smok, oddany zostaje pod opiekę przewodnika. Dla Hildengusta był nim Dancelot – jego wuj. Miał on wielki problem z przelewaniem swoich natchnionych myśli na papier. Napisał książkę, której jego podopieczny nie znosił, a która miała jeszcze okazać się dla niego wielką niespodzianką. Wuj smoka zmarł i nie zdołał nauczyć go wszystkiego. Na łożu śmierci przekazał w jego ręce tajemniczy rękopis – ledwo kilkustronicowe opowiadanie, nieznanego autorstwa, które całkowicie zachwyciło Dancelota i diametralnie odmieniło jego życie. Rękopis ów, to kwintesencja tego co w sztuce pisarskiej najważniejsze, to świadectwo geniuszu i potęgi tworzenia. Tyle wartościowe, co śmiertelnie niebezpieczne.
Hildengust, niesiony przeczuciem,
postanawia odnaleźć autora owego rękopisu. W tym celu udaje się do Księgogrodu,
który całkowicie go pochłania, czyniąc jego życie niezwykle barwnym.
Książka Moersa to spełnienie
naszych najskrytszych marzeń, wymykające się skatalogowaniu jej jako typowej
baśni czy fantasy. Książki kąsają, atakują, pełzają, skaczą,uciekają, bronione
są przez zastępy wymyślnych stworzeń, a każdy mieszkaniec miasta, nawet ten
najbardziej skorumpowany, dąży do zdobycia najbardziej pożądanych rękopisów.
Książkogrodem rządzi książkobiznes. Nie sposób przemknąć się ulicami miasta,
nie słysząc co rusz fragmentu ulubionej książki, nie sposób unikną widoku
pisarza w akcie twórczym.
Wyobraźnia Moersa to ocean
rewelacyjnych pomysłów. Jego zdolność do kreowania wyjątkowych postaci stanowi
jeden z największych atutów książki. Pomysły na bohaterów, sposób ich
przedstawienia, ich cechy, nawyki – autor wykonał kawał dobrej roboty.
Wystarczy wspomnieć, że narratorem powieści jest początkujący pisarz –
dinozaur.
Doskonałym pomysłem pisarza, a
zarazem kolejnym ukłonem w stronę czytelnika były literackie zagadki
umieszczone na kartach książki – imiona wielu bohaterów to anagramy nazwisk
wielkich twórców. Mamy więc szansę podjąć wyzwanie i odgadnąć o kim tak
naprawdę mowa.
Ta książka to kopalnia zagadek –
jedna, pociąga za sobą drugą. Choć
fabuła nie jest skomplikowana, bowiem jest jedynie historią poszukiwania przez
głównego bohatera autora najwspanialszego rękopisu jaki kiedykolwiek powstał,
świat przedstawiony czyni ją wyjątkową.
To powieść, będąca hołdem
złożonym książkom, pisarzom i literaturze. Doskonała rozrywka, prawdziwa
przyjemność.
Jedyną wadą, zwłaszcza przy
początkowych rozdziałach jest dość nieporadny język. Wpadki składniowe, liczne
powtórzenia, naruszony szyk – wszystko to przywodzi na myśl dość nieudolny,
uczniowski język. Na szczęście, wraz z rozwojem akcji, także i strona
lingwistyczna książki ewoluuje.
Polecam serdecznie!