sobota, 19 października 2013

Roma Ligocka – Wolna miłość


Tytuł: Wolna miłość
Autor: Roma Ligocka
Wydawnictwo: Literackie
ISBN: 9788308052365
Ilość stron: 184
Data wydania: 24 października 2013 - recenzja przedpremierowa

Nazwisko Romy Ligockiej stało się szczególnie rozpoznawalne po wydaniu przez nią książki Dziewczynka w czerwonym płaszczyku. Historia ta urzekła czytelników, czyniąc z autorki jedną z najbardziej rozpoznawalnych pisarek ostatnich lat.
Jej najnowsza powieść, Wolna miłość, trafi do księgarń już 24 października i wiem, że zyska sobie tak samo wielkie uwielbienie jak poprzednie publikacje.
Książkę tę otwiera cytat z Jana Twardowskiego – „…miłości się nie szuka jest albo jej nie ma/nikt nie jest samotny tylko przez przypadek”. Jest on doskonałym wstępem do tego, co czeka nas po zajrzeniu pod okładkę.
Na palcach mogę zliczyć książki, których pierwsze zdanie oczarowałoby mnie na tyle, by w mojej głowie oświeciła się lampka rzucająca świetlisty napis o treści „aha, to będzie bardzo dobra lektura!”. Po takim wrażeniu wygodnie umościłam się na kanapie i popłynęłam z prądem. Nie zauważyłam upływającego czasu, bo choć publikacja ta jest niewielkiej objętości, wibruje od ważnej treści.

Dobrze, że miałam w rękach przedpremierową szczotkę, bo dzięki temu mogłam zaznaczać do woli, co spowodowało, że podkreśliłam na różowo co drugie słowo, sprawiając, że moja wersja skrzy się od barw i notatek na marginesie, uwypuklających czytelnicze przeżycia towarzyszące lekturze.
A tych było co niemiara!
Bardzo bliskie są mi rozważania Ligockiej o miłości – tej szczenięcej, macierzyńskiej, dojrzałej, egoistycznej. Autorka tworzy przekrój niemalże wszystkich znanych kobiecie doświadczeń miłości – zarówno erotycznej, jak i wynikającej z przyjaźni. Podobały mi się jej porównania i frapujące spostrzeżenia, wypływające z wieloletniego doświadczenia na opisywanym polu. Jej refleksje nad kwestią wolności w miłości wprawiły mnie w niemałą zadumę, zmuszając do zweryfikowania i reorganizacji własnych poglądów
Wolna miłość to zbiór przemyśleń nad istotą miłości i straiści, ubrana w słowa tak piękne, że momentami miałam wrażenie czytania tekstu lirycznego. Ale czy o tym uczuciu powinno się w ogóle mówić inaczej? Ligocka zdaje się przeczyć wszystkim wyobrażeniom miłości brutalnej i niespełnionej. Jej rozmyślania charakteryzuje duża mądrość życiowa i doświadczenie. Brak w niej rozgoryczenia czy zgorzknienia – z kart tej książki, mimo wielu przemyconych między wersami smutków, bije radość z istnienia i możliwości kochania.

I trochę tak jest z naszym życiem. Im szybciej mija, tym bardziej odczuwamy jego wartość.[i]

Dzieli się autorka także swoim doświadczeniem podróży, swoim niezrozumieniem dla ekshibicjonistycznego dzielenia się własnym życiem, wspomina nauczycieli, bada relacje przyjaźni, pokazuje swoje doświadczenia przeżywania choroby. Jej teksty wypływają z życia i na nim się skupiają.
Słowom w tej książce towarzyszy obraz – najczęściej splecione dłonie: męskie, damskie, dziecięce, człowieka dorosłego. Dotykają się – nieraz nieśmiało, innym razem pewnie, zawsze delikatnie. Wskazują one na mnogość i różnorodność relacji i silnie oddają to, o czym Ligocka wspomina. Stanowią doskonałe uzupełnienie treści, niejako wypełniając luki, obrazując to o czym mowa. Oprócz fotografii dłoni są też szkice – tak samo wielorakie, do osobistego odczytania.
W Wolnej miłości spotykają się dwie pasje Ligockiej – pisanie i malowanie, które wspólną mocą próbują podpatrzeć i wizualizować to, co w życiu najlepsze.
Wiele jest w książce tej życzliwości i ciepła, tak dzisiaj rzadkiego w mówieniu o przeżywaniu codzienności, dojrzewania i starzenia się.
Ligocka staje się ambasadorką życia przeciwko metryce, a w zgodzie z własnym sercem. Bo starość to nie wiek, a wtłoczone w nas przekonania i stereotypy, którym ze zbyt dużą łatwością ulegamy.

Czyta się tę książkę rewelacyjnie, każde słowo ogrzewa naszą wyziębioną duszę, daje poczucie bezpieczeństwa i pewności, że każdy ruch zależy od nas. Miałam wrażenie spotkania z kimś, kto dzieli się ze mną swoją dojrzałością i mądrością, z przyjaciółką, która właśnie, dlatego że jest dużo starsza może wiele mnie nauczyć, a ja od niej ogromnie wiele zaczerpnąć.

Polecam tę lekturę każdemu – dobra, naprawdę dobra lektura. Wyciszająca, choć miejscami niepokojąca. Szczera. Wypływająca z doświadczenia.



[i] Wolna miłość, Roma Ligocka, Kraków 2013, s. 141.

4 komentarze:

  1. Sama nie wiem czy przeczytać, fajnie że tobie się podobała. Podkręslanie tego co mi sie podba w ksiązkce też fajna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jednak nie mogę przekonać się do książek Ligockiej... może kiedyś...

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie znam twórczości tej pisarki, ale myślę, że najwyższy czas to zmienić. Ciekawi mnie tematyka, a twoja recenzja na prawdę mnie zachęciła.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę spróbować, kiedyś dawno czytałam coś tej pani i mi się nie podobało, ale nie jedną książką autor błyska ;)

    OdpowiedzUsuń