30 września 2013 w Bibliotece Śląskiej odbyło się kolejne
spotkanie autorskie. Tym razem sala audytoryjna Parnassoss gościła Marcina
Mellera, promującego swoją najnowszą książkę – Między wariatami. Opowieści terenowo-przygodowe.
Dziennikarz zdobył się na bardzo miły
akcent – na spotkanie w stolicy Górnego Śląska przyszedł ubrany w koszulkę
firmy Gryfnie, promującej gwarowe
słowa – u Mellera było to koło [rowerJ].
Dokładnie taką.
Podczas spotkania gość kilkakrotnie zwracał
uwagę na to, że w swojej książce starał się odciąć od celebryctwa, TVN-u i
Playboya, pokazując tym samym swoje zupełnie inne oblicze: podróżnika,
pasjonata historii. Jak sam mówi, zbudowana jest ona na kontrze.
Publikacja ta zredagowana została [bo napisana znacznie wcześniej – większość tekstów to publikowane wcześniej reportaże i felietony] pod wpływem popularności wcześniejszej – Gaumardżos.
Publikacja ta zredagowana została [bo napisana znacznie wcześniej – większość tekstów to publikowane wcześniej reportaże i felietony] pod wpływem popularności wcześniejszej – Gaumardżos.
Meller zdradził, że aktualnie szuka inspiracji do pisania,
rozgląda się za tematem, który mógłby stać się materiałem na zwartą historię.
Ponadto z sentymentem wspominał złote lata dziewięćdziesiąte,
z których pochodzi większość zawartych w książce tekstów [trzeba dodać, że
wcale nie przeredagowanych, mają podobno moc samodzielnego bronienia się w
zmienionej rzeczywistości], kiedy to dziennikarstwo było pojęciem mieszczącym w
sobie zupełnie inne znaczenie niż dzisiaj, dające o wiele większe możliwości. Dziennikarz
dzielił się także swoimi motywacjami, pchającymi go wprost w ramiona wojny,
opisywał co czuł, gdy znajdował się oko w oko ze śmiercią, wspominał o swojej
zdolności resetowania się na przekór oglądanym strasznym rzeczom, a także
wyłapywania historii niczym radar. Wyjawił jak dogaduje się Warszawiak ze
Ślązaczką i jakie relacje panują u niego w domu.Zdradził także kilka swoich
słabości, do których należą angielskie komedie romantyczne, Bollywood, ale też
na drugim biegunie – Milan Kundera i Mario Vargas Llosa. Marcin Meller łączy w
sobie wiele przeciwności, co wyraźnie widać w jego nowej publikacji, będącej
czytelniczym roller coasterem, zawierającej prawdziwą mieszanką tekstów ułożonych
wedle ściśle zamierzonego projektu literackiego, przekładańcem tematyk i
gatunków.
Sam autor zrobił na mnie wrażenie pozytywne, choć momentami
mówił bardzo chaotycznie, popadając w liczne dygresje. Miało to jednak swój
niewątpliwy urok;)
Miał Meller kryzys pisania, ale jak to abstynencji – sprawia
mu ono teraz frajdę podwójną.
Dziennikarz zdradził, że jego obsesją jest dążenie do tego,
by tekst napisany był ciekawie – wie bowiem, że jeśli tego elementu zabraknie,
chociażby książka poruszała ogromnie ważne tematy – nie znajdzie czytelnika i
uznania. Stworzył więc publikację „do poczytania”. A czy jest zajmująca –
oceńcie sami:)
Zachęcam do kupienia i dzielenia się wrażeniami:)
Biblioteka Śląska, dziennikarstwo, felieton, książka, Marcin Meller, promocja, reportaż, spotkanie, Wydawnictwo Wielka Litera, wywiad