Pierwsza część trylogii o przygodach Szczęsnych zrobiła na
mnie bardzo dobre wrażenie – ta niezwykła rodzina urzekła mnie silnymi
więziami, jakie ją łączą, ogromem miłości, ciepła i przede wszystkim
pomysłowości. Gdyby tylko w moim świecie istniała ich cukiernia, ani chwili nie
wahałabym się z myślą o podróży do krainy ich cudownych słodkości.
Jednak, jako że podobnego miejsca nigdzie nie ma, musiałam
zadowolić się lekturą kolejnego cyklu ich przygód – jeszcze lepszego niż
pierwszy!
Oto rodzina Szczęsnych po stracie Almanachu wiedzy kulinarnej, boryka się z nieszczęściami toczącymi
ich miasto – Klęsk Zdroju – w tym momencie nazwą idealnie współgrającą z
wydarzeniami, jakie towarzyszą ich codzienności.
Szczęśni, niejako ze wpisanym swe nazwisko szczęściem, nie
chcą się jednak poddać. Podejmują heroiczną decyzję o podjęciu próby odzyskania
swojej rodzinnej księgi. W tym celu wyzywają pnącą się po szczeblach kulinarnej
kariery ciotkę Lily na pojedynek – ma ona zmierzyć się z Rozmarynką w międzynarodowym konkursie pieczenia. Jej
przegrana wiązała się będzie z oddaniem Almanachu.
Wygrana zaś – ze zgodą Szczęsnych na porażające konsekwencje. Lily nie
wykorzystuje bowiem rodzinnej księgi do niesienia dobra. Wręcz przeciwnie – jej
jedynym celem jest sława i uznanie zdobyte za wszelką cenę. Rzuca więc ona
uroki na cały świat, torując sobie drogę do kariery. W obliczu takiej władzy,
pojedynek z Rozmarynką jawi jej się jako śmieszna błahostka.
Szybko jednak przekona się, że siłą nie tkwi w magii i
zuchwalstwie, lecz w prostocie i wsparciu najbliższych.
Bohaterki spotykają się w Paryżu, by tam zawalczyć o
rodzinne przepisy. Wspierana przez rodzeństwo, rodziców, dawno niewidzianego
dziadka, gadającego kota i francuską myszkę stanie naprzeciw samotnej Lily,
której jedynym zapleczem jest pozyskana w nieuczciwy sposób wiedza o
kulinarnych zaklęciach.
Podczas pobytu w Paryżu Rozmarynkę czeka szereg przygód –
zatańczy ona z gargulcami na szczycie katedry Notre Dame, pogodzi kota i mysz,
z wielką odwagą i poświęceniem zdobędzie gros
rzadkich składników przydatnych do sporządzenia prostych, acz przepysznych
specjałów cukierniczych i wiele, wiele innych.
Jej zmagania to prawdziwy pochód niewiarygodnych wydarzeń w
imię sprawiedliwości.
Zapachy i smaku unoszące się znad stronic tej książki
niewyobrażalnie oddziałują na zmysły – czując lukier, mąkę i przeróżne polewy
ma się ochotę nadgryź okładkę w nadziei na delektowanie się opisywanymi
dziełami sztuki cukierniczej.
Szczypta magii, to
doskonała kontynuacja losów rodziny Szczęsnych, od której nie sposób się
oderwać. Młodzież będzie zachwycona, ale również dorośli nie będą się nudzili!
Katharyn Littlewood stworzyła piękną opowieść o sile
miłości, przyjaźni i rodzinnego wsparcia. Snutą przez siebie historią
udowodniła, że tym, co naprawdę liczy się w życiu jest miłość i że to ona
decyduje o sukcesie o wiele bardziej niż nieuczciwie pozyskane kontakty i
uwielbienie.
W obliczu szczerości i prostoty ustępuje nawet największe zło, wspierane jedynie przez nieuczciwość.
W obliczu szczerości i prostoty ustępuje nawet największe zło, wspierane jedynie przez nieuczciwość.
Historia Szczęsnych po raz kolejny mnie urzekła, ofiarując
mi godziny spędzone w prawdziwie rodzinnej atmosferze.
Gorąco polecam!
Gorąco polecam!
____________
Recenzja poprzedniej części

5, cukiernia, EGMONT, Francja, Katharyn Littlewood, kuchnia, magia, miłość, młodzież, Notre Dame, Paryż, pomoc, przygoda, rodzina, słodycze, wsparcie