środa, 31 lipca 2013

Terry Pratchett – Mgnienie ekranu


Tytuł: Mgnienie ekranu. Zbiór opowiadań
Autor: Terry Pratchett
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7839-495-2
Ilość stron: 312
Cena: 32 zł




Terry Pratchett to dziś jeden z najpopularniejszych twórców fantasy na świecie. Jego testy są na tyle charakterystyczne, że nie sposób odnaleźć pisarza, który byłby w stanie go naśladować. Humor, który wylewa się potokami z jego książek, gwarantuje, że jeszcze długo nikt nie będzie w stanie się z nim mierzyć. Jeśli ktokolwiek pomyślałby, że taki talent rodzi się w przyjemności – byłby w błędzie.
W Mgnieniu ekranu – zbiorze opowiadań zgromadzonych od lat młodzieńczych – Pratchett przyznaje się, że wiele tekstów powstawało w bólu.

Pozycja ta jest o tyle interesująca, że stanowi wgląd w całe spektrum twórczości autora Świata Dysku. Zawiera bowiem w sobie zarówno jedne z najnowszych opowiadań, jak i te, które autor na potrzeby szkolnych lekcji napisał, gdy był nastolatkiem (przyznaję, że to właśnie opowiadanie jest – mimo obaw  pisarza – jednym z najlepszych w tej publikacji).
Wolumin ten okazuje się wędrówką przez całą twórczość Pratchetta, ukazującą jakim przemianom poddawany był jego warsztat pisarski, jak ewoluował i dochodził do dzisiejszej formy.
Najlepszymi krótkimi formami literackimi z tego tomu są według mnie Piekielny interes [efekt pulsującej wyobraźni trzynastoletniego Pratchetta] oraz Rybki małe ze wszystkich mórz.
Chociażby dla tych dwu rewelacyjnych opowiadań, warto zaprzyjaźnić się z tą książką.
Wydaje mi się, że o wiele większą gratką będzie ona dla fanów twórczości Pratchetta – odnajdą w niej bowiem pisarza jeszcze bez ogłady, który dopiero nabierał twórczego rozmachu, prześledzą całą jego pisarską ewolucję, zajrzą do tekstów, które ukazują jak kształtował się jego literacki zmysł i kunszt. Inni znajdą w niej wiele radości i humoru, może się jednak okazać, że poza tym „TEN Pratchett” może rozczarować. Zalecam więc najpierw zerknąć do innych jego książek, po to, by później w pełni delektować się smakiem Mgnienia ekranu.
Zapewniam, że warto! Docenicie wówczas tę nieokiełznaną wyobraźnię, która chyba nigdy nie spocznie;)

wtorek, 30 lipca 2013

Anaïs Nin – Dziennik 1934-1939


Tytuł: Dziennik 1934-1939
Autor: Anaïs Nin
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7839-531-7
Ilość stron: 568
Cena: 52 zł



Dziennik – pisze pod koniec lat trzydziestych – niegdyś traktowałam jak chorobę. Teraz nie piszę go z tych samych powodów. Dawniej prowadziłam zapiski, bo czułam się samotna albo dlatego że nie umiałam porozumiewać się z innymi. Takie porozumienie było mi potrzebne. Teraz piszę nie dla pocieszenia, lecz dla przyjemności opisywania bliźnich, z obfitości doznań.[1]



Choć Anaïs  Nin ma w swoim dorobku także i powieści, których napisaniu poświęciła wiele energii, to tak naprawdę za dzieło jej życia – trzeba dodać, dzieło w pełni ukazujące jej pisarską wirtuozerię – uważa się spisywany przez sześćdziesiąt lat dziennik, wydawany dziś w formie skróconej do kilku tomów. Nin na jego stronicach wielokrotnie zarzekała się, że nie chce być powieściopisarką, gdyś nie pragnie hołdować fikcji, lecz być ambasadorką prawdy, zwielokrotnionej poprzez jej indywidualne doznania.

Lata 1934-1939 opisuje tom drugi dziennika. Otwiera go powrót Nin do Nowego Jorku, gdzie zachłysnęła się pędem życia, plejadą barw i kolorów, przy której Francja wydaje jej się przyćmioną i szarą ruiną, pozbawioną energii czy jakiegokolwiek uroku. Diarystka przyznaje, że Nowy Jork obudził w niej skrywane pokłady energii i pragnienia bycia wciąż aktywną. Wyzwolił ją spod rządów stagnacji. Jej tekst, mimo że przeredagowany do formy takiej, jaką możemy dziś przeczytać, ograniczony do opisu wydarzeń znaczących dla jej życia, odznacza się siłą oddziaływania jednolitej całości, stanowi integralną pełnię.
Otwiera ją ciąg wynurzeń o psychoanalizie, której Nin poddawała ludzi, mimo że nie do końca miała ku temu potrzebne kompetencje. Jej pacjenci jednak tego nie zauważali, najważniejsze było dla nich to, że jest skuteczna, że pomaga, że wyciąga ich ze stagnacji, czyni z życiowych somnambulików na powrót ludzi cieszących się pełnią swojego życia. Sama Nin cierpiała na nerwicę, a na kartach dziennika porównywała też różne jej typy, które zaobserwowała na przykładzie swoich najbliższych znajomych.
Tychże opisuje ona niezwykle dogłębnie, szczerze i otwarcie. Dzięki tym refleksjom, dziennik tym staje się jednak czymś więcej: nie jest zapisem wydarzeń i plotek, lecz nużącym, powolnym rewidowaniem własnego życia, dzięki któremu Nin jawi się jako pisarka poszukująca, tocząca bój o własną tożsamość i zmieniająca się niejako bezpośrednio na oczach czytelnika. Przez jej znajomych uznawany był on za „nieocenione studium kobiecego punktu widzenia”. Zapiski z sześćdziesięciu lat życia, to w istocie próba odnalezienia samej siebie, ukrytego głęboko „ja” toczącego boje z wersjami Nin, jakie chciało narzucić jej środowisko. Zważając na okres, w którym dzieło to powstało, można uznać je za nowoczesne, wychodzące poza sztywne ramy wymogów swoich czasów.
Nad dziennikami Nin nieustannie ciąży widmo choroby, a w tym tomie także i śmierci naznaczonej wojną, rozpoczynającej się pod jego koniec. To dzieło intymne, ukazujące kobietę świadomą samej siebie i własnej wartości, powoli dochodzącą do tego kim tak naprawdę jest i kim chce być. Emanuje z niej ogromna siła i pragnienie odsłonięcia prawdy: o sobie i swych bliskich. Nin ma  w sobie wiele krytycyzmu wobec zastanej rzeczywistości, o którą stara się zawalczyć, i którą pragnie zrozumieć. Jako pisarka i jako kobieta, ma ogromne skłonności do introspekcji, autorefleksji i autoanalizy.
Jej zapiski to wcale nie nudne tyrady i moralizowanie, lecz tętniąca życiem opowieść o kobiecie samoświadomej, to pogoń za własnym ego. Mimo konfesyjnej funkcji dziennika, która wielokrotnie wysuwa się na plan pierwszy, podczas lektury mamy wrażenie czytania tekstu będącego literacką perłą i cieszymy się, że Nin zrezygnowała z poświęcenia się tworzeniu powieści, na rzecz kontynuowania praktyki diarystycznej. Jej dziennik oddycha dzięki wpisanemu w niego osobistemu tonowi, ma niesamowitą moc oddziaływania. Już  w trakcie pisania, dzieliła się nim Nin ze swoimi znajomymi, choć daleka była od szukania poklasku czy uznania w ich oczach.  W dzienniku tym ukazuje się nam kobieta, z którą wiele znanych mi osób, mogłoby się zidentyfikować, a sam dziennik stanowi próbę zdefiniowania samej siebie w kontekście swej twórczości, charakteru, świadomości i co rusz zmieniających się doświadczeń.  Pytaniem otwartym stawianym przeze mnie każdorazowo przy lekturze literatury dokumentu osobistego jest: ile w tym prawdy, a ile kreacji, kokieterii? Na ile Nin przedstawia prawdziwą siebie, a na ile tworzy fikcję, pisze powieść? Czy tworzyła jedynie po to, by przepracować własne traumy i uporać się z doświadczeniami, czy może od początku miała świadomość tworzenia dziennika pisarskiego, w którym prawda miesza się z literackością, a słowa wychodzą z powszechnych użyć? Ile tutaj Anaïs-człowieka pragnącego ekspresji, by nie zadławić się własnym życiem, a ile Anaïs-pisarki dążącej do stworzenia poczytnego dzieła, unikającej efekciarstwa, by sprytnie oszukać czytelnika co do prawdziwości swoich intencji?
Jakakolwiek byłaby odpowiedź – czyta się bardzo dobrze; tak dobrze, że nie sposób się nasycić.


[1] Anaïs Nin, Dziennik 1934-1939, Warszawa 2013.

niedziela, 28 lipca 2013

Król złodziei – Cornelia Funke


Tytuł: Król złodziei
Autor: Cornelia Funke
Wydawnictwo: Egmont
ISBN: 9788323776352
Cena: 24,99 zł
Ilość stron: 272




Ostatnie dwa dni spędziłam w doborowym towarzystwie - znów dzięki Cornelii Funke, która tym razem porwała mnie do tętniącej życiem Wenecji.
W niej to Bo i Prosper – chłopcy, którzy stracili matkę i  którzy chcąc uniknąć rozdzielenia przez ciotkę Esterę, wyruszają do miasta znanego z opowieści mamy, jawiącego się jako kraina z baśni – trafiają na grupę sierot dowodzoną przez tajemniczego Króla Złodziei, skrywającego swą twarz za maską. Dołączają się do nich i wraz z nimi spędzają długie dnie i noce w opuszczonym weneckim kinie. Miejsce to staje się ich ostoją i punktem wyjścia do wielkich przygód, których w ich przekonaniu inicjatorem będzie właśnie Scipio – Król Złodziei. Okazuje się jednak, że w świecie dzieci, nic nie jest takie proste – nawet w barwnym mieście skrzydlatych lwów. Szybko na trop złodziejaszków trafia Wiktor – detektyw wynajęty przez ciocię Esterę, która pragnie odzyskać Bo. Wisienką na torcie staje się zlecenie, jakie zostaje rabusiom zaproponowane przez tajemnicze indywiduum.
Ich spotkanie się stanie się początkiem największej przygody, przenoszącej ich bezpośrednio w świat tajemnic z przeszłości.







Wartka akcja, wspaniała sceneria i niezwykła lekkość pióra – trzy elementy, które zawsze pojawiają się w książkach Funke. Powieść owiana jest aurą tajemniczych postępków i postaci, które robią wszystko, by się nie ujawnić. Autorka ta ma nieprawdopodobny zmysł, jeśli chodzi o pisanie dla dzieci i młodzieży. Tworzy tak, że nie nudzi się nawet dorosły, pisze z polotem, w sposób niepozbawiony głębszego zamysłu, wyposażając swoje teksty w wartości uniwersalne. Plastyczne opisy, malownicze weneckie zakątki, magia wyzierająca z każdej stronicy, wir zdarzeń, prawdziwa maestria! Funke we wspaniały sposób pokazuje znane prawdy – o ulotności dzieciństwa, o chęci powrotu do niego, gdy jest się już dorosłym i o pragnieniu stania się dorosłym, gdy jest się małolatem. Król złodziei, to literacki smakołyk, który uczy doceniać każdy etap życia, a także przypomina, jakie dążenia i emocje rządziły nami, gdy ledwo sięgaliśmy głową ponad stół.


Książką tą Funke debiutowała – i to jak! Doskonałe preludium do jej dalszej twórczości, będące przedsmakiem tego, co czeka nas dalej, obsypane nagrodami i będące gwarantem dobrze zainwestowanego czasu w lekturę.
Świadectwem dopieszczenia tej książki są rewelacyjne ilustracje Emilii Dziubak – dla mnie będące znakiem jakości.

Polecam! Dajcie się porwać przygodzie pod znakiem skrzydlatych weneckich lwów ;)


piątek, 26 lipca 2013

Daisy Miller i inne opowiadania – Henry James


Tytuł: Daisy Miller i inne opowiadania
Autor: Henry James
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 978-83-7839-508-9
Ilość stron: 304
Cena: 34 zł



James zasłynął jako jeden z najwybitniejszych komentatorów społeczeństwa przełomu XIX i XX wieku, znawca psychiki, wyśmienity obserwator i autor opowiadań, które po dziś dzień cieszą się niesłabnącą popularnością.
W moim odczuciu jednak – opowiadania z tomu Daisy Miller – zdezaktualizowały się i mimo, że są niezwykłą panoramą tego, co działo się dwa stulecia temu – dziś nie potrafią już tak poruszać i wzruszać, a stanowią jedynie źródło wiedzy, którą ciężko jest docenić, gdy oczekuje się czegoś zupełnie innego.

W publikacji tej znajdziemy cztery opowiadania, które otwiera tytułowe. We wszystkich James przygląda się relacjom damsko-męskim, doskonale portretując kobiecą psychikę. Jest w nich jednak coś, co sprawiało, że miałam nieustające poczucie wyobcowania, bycia nie na miejscu, z nosem nie w tej książce, co trzeba.
Daisy Miller, to osoba daleka od stereotypowych kobiet swoich czasów. To, co przyciągało do niej mężczyzn, a odrzucało od niej kobiety, to zbytnia zuchwałość, otwartość, dziś powiedzielibyśmy – nowoczesność. Gdy Winterbourne, uporządkowany i powściągliwy Amerykanin zostaje z nią zapoznany, szybko ulega jej urokowi, broniąc jej w towarzystwie. Opowiadanie to jest znakiem zmiany czasów, obyczajowości i stosunków damsko-męskich. James pokazuje, co dzieje się, gdy nie działamy zgodnie z obowiązującymi konwenansami i za nic mamy opinie osób postronnych oraz – w ich mniemaniu – własną godność. To chyba najlepsze opowiadanie tomiku, ukazujące szereg przemian, ale też zestawiające ze sobą dwie kontrastujące osobowości, które ożywiały fabułę.

Opowiadanie drugie, to Łgarz. W nim poznajemy losy pułkownika Capadose i jego żony. Oboje żyją w chmurze kłamstw stworzonej przez mężczyznę, słynącego ze swej bujnej wyobraźni i skłonności do zaciemniania rzeczywistości oraz jej wielkiego podkoloryzowania. Próbę zdemaskowania bohatera podejmuje portrecista, pragnący za sprawą swego obrazu obnażyć prawdziwą twarz pułkownika – oblicze, na którym wypisane jest kłamstwo.

Trzecim tekstem jest Wychowanek. Jest to opowieść o chłopcu, który żyje w rodzinie hołdującej kłamstwu o obłudzie. Starają się żyć ponad stan, kreując się na bogaczy. Chłopak  ów dorastając oddawany jest pod opiekę coraz to nowych pracowników zatrudnianych przez rodziców. Gdy trafia do nich pan Pemberton, bohater ukazuje jak wielką ponadwrażliwością jest obdarzony. Widzi rzeczy, o których nikt nie mówi, dostrzega zakłamanie swych rodziców i tworzy ze swoim opiekunem prawdziwą relację zażyłości, marząc o tym, że kiedyś wspólnie opuszczą tę kolebkę kłamstwa.

Opowiadaniem kończącym ten zbiorek jest Bestia w dżungli. Jej bohaterem jest mężczyzna żyjący w nieustającym strachu i obawie przed czymś, czego nie potrafi nazwać, a co wie, że musi nadejść. W swym przeżywaniu nie jest odosobniony: na jego drodze staje kobieta, która zdaje się wiedzieć więcej od niego i która postanawia mu towarzyszyć. James portretuje człowieka, którym rządzą nieuzasadnione obawy, przekreślając szansę na szczęśliwe życie, oparte na radości z chwili, która trwa.

Jest w tych miniaturach literackich pewien dojmujący smutek i spotęgowanie wrażenie wyzierającego z nich kłamstwa, będące równocześnie demaskacją rzeczywistości i gorzką refleksją nad jej stanem.
James jest wybitnym portrecistą, znawcą ludzkiej natury i wprawnym obserwatorem. Jego teksty należy smakować i podchodzić do nich z odpowiednią ostrożnością, by niczego im nie ująć. Warto czytać klasyków – dziś nikt już tak nie portretuje.


Jill Shalvis - Szczęściara


Tytuł: Szczęściara
Autor: Jill Shalvis
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788378395331
Cena:
36 zł
Ilość stron: 416


Serii Jill Shalvis o losach mieszkańców miasteczka Lucky Harbor do tej pory nie znałam – jedynie nazwisko autorki obiło mi się kilkakrotnie o uszy, nie powodując większego pragnienia poznania tejże.
Sięgając po Szczęściarę nie spodziewałam się tak dobrej powieści. Owszem, czytadło, romans, ale za to jaki! Choć to wyświechtany frazes, naprawdę nie mogłam się od niej oderwać, z każdym rozdziałem coraz intensywniej zatracając się w lekturze i pozostając obojętną na wszelkie bodźce zewnętrzne. Co tam sen, co tam jedzenie, co tam sprzątanie -  na kilka godzin o wiele ważniejsze stały się dla mnie losy Malloty– grzecznej pielęgniarki i Tya – weterana, byłego komandosa SEAL, który nie potrafi się zaangażować.

Łączy ich jedno – poczucie winy za przeszłość i jej konsekwencje, którym nie potrafili zapobiec. Ty stracił swoją załogę oraz przyjaciół w katastrofie lotniczej, którą przeżył tylko on; Mallroy utraciła siostrę po przedawkowaniu przez nią narkotyków.
Oboje nie potrafią uporać się z żalem i wyrzutami sumienia, które próbują maskować na zupełnie różne sposoby.

Ty ląduje w Lucky Harbor, by odzyskać pełnię sprawności i móc powrócić do pracy. Pewnej nocy ulega jednak wypadkowi, a wówczas pomocy udziela mu Mallroy. Umawiają się wówczas, że mężczyzna stanie się jej towarzyszem podczas aukcji dobroczynnej. Ta decyzja zmieni życie obojga, nadając im zupełnie nowy bieg i uwalniając uczucia, o jakie się nie podejrzewają. A miasteczko – cóż – to ten typ, gdzie każdy wie wszystko o każdym, a w dobie Facebooka nikt nie jest bezpiecznyJ
Brzmi błaho, znajomo, sztampowo – a jednak, Shalvis tak zmyślnie konstruuje fabułę, by ani na chwilę nie dać czytelnikowi odczuć, że wałkował tę historię setki razy, w najróżniejszych wydaniach. Ta książka urzeka i oczarowuje – pięknem opowiedzianej historii, poczuciem, że wypełnia ona jakąś pustkę i toruje drogę wielkim emocjom, nie zawsze tym dobrym. Romans, który oczyszcza, kotłuje się do wrażeń, daje pole do popisu wyobraźni. Shalvis udało się zderzyć ze sobą dwa różne światy: szorstkość z delikatnością; powściągliwość z otwartością; niezdolność do odczuwania z pełnym zaangażowaniem. To idealna mieszanka, która z miejsca zaskarbi Waszą sympatię i sprawi, że jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, to natychmiast zapragniecie poznać losy pozostałych mieszkańców miasteczka, sięgając po inne części serii.

Opowiedziana z lekkością, prostotą, wypełniona dylematami codzienności – taka właśnie jest i taka pragnie być proza Shalvis.
Dla mnie – rewelacja! Idealna książka, w idealnym czasie.

środa, 24 lipca 2013

Matematyka dla opornych - Przygody Alexa w krainie liczb



Tytuł: Przygody Alexa w krainie liczb. Podróże po cudownym świecie matematyki
Autor: Alex Bellos
Wydawnictwo: Albatros
ISBN: 9788376597638
Ilość stron: 544



Matematyka zawsze była jednym z tych przedmiotów, który wymagał ode mnie największego wysiłku, by dobrze się do niego przygotować. Nigdy jej nie lubiłam i najchętniej większość jej działów wykreśliłabym z programu nauczania. Owszem, zawsze wiedziałam, że jest niezbędna, ale i tak nie widziałam celowości w przyswajaniu czegoś, co mi się kompletnie nie przyda.
Przygody Alexa w krainie liczb były więc dla mnie sporym wyzwaniem – przede wszystkim przekroczeniem pewnych wpojonych od zawsze przeświadczeń o tym, że matma jest nudna i usypiająca. Podtytuł Podróże po cudownym świecie matematyki wydał mi się mocno przesadzony i adresowany jedynie do entuzjastów tejże dziedziny nauki. Wiedziałam, że książka ta może stać się moją kulą u nogi i uwięzić mnie między swoimi okładkami na długie dni, utwierdzające mnie w przekonaniu, że to przedmiot, którego nigdy nie polubię. Poniekąd tak się stało – ugrzęzłam na długo, ale to chyba właśnie dlatego, że takich publikacji nie da się i nie powinno czytać przez jedno popołudnie. Alex Bellos ukazał mi się jako prawdziwy człowiek z pasją, który mógłby o niej opowiadać godzinami – a takich ludzi uwielbiam, bez względu na to czy rzecz, której są amatorami zajmuje mnie w równym stopniu, czy też nie.  Z prawdziwą przyjemnością więc – choć nie ukrywam, że i z trudnością – przeczytałam jego książkę, którą stara się agitować innych do pokochania matematyki – na przekór jej złej sławy.
By tego dokonać nie zasypuje czytelnika setkami liczb i teorii, które nic nie znaczą, a jedynie nudzą, ale stara się całość ująć w konwencję zabawy i ciekawostek, przez co automatycznie jego tekst staje się przystępniejszy i atrakcyjniejszy oraz o wiele bardziej zajmujący.
Starając się przybliżyć nas do samego serca matematyki, pokazuje doniosłość i ważkość wielu odkryć, o których dziś nie pamiętamy, a które zdeterminowały współczesną matematykę – i nie tylko. Za punkt honoru stawił sobie Bellos rozkochanie czytelnika w dziedzinie, do której sam pała ogromną miłością. Stara się to uczynić przez wszystkie trzynaście rozdziałów, gdzie w oryginalny i dowcipny, a  przy tym niezwykle rzetelny sposób prezentuje najważniejsze w jego odczuciu elementy.
Ogromnym atutem tej książki jest jej przystępność i – paradoksalnie – lekkość. Oczywiście, osobom, które tak jak ja, nigdy nie były hobbystami matematyki, może ona początkowo sprawiać trudność, jednak szybko okazuje się, że jej lektura wcale nie wymaga specjalistycznej wiedzy. Można być laikiem, można być profesjonalistą, a i tak znajdzie się w niej wiele frapujących fragmentów: ze względu na to, że Bellos pozwala zrozumieć i cieszyć się płynącą ze zrozumienia przyjemnością.
Jeśli do tej pory matematyka była dla Was jednym z przedmiotów wiedzy tajemnej, której poznanie zarezerwowane było w Waszej opinii tylko dla nielicznych – bez ociągania sięgnijcie po tę pozycję. Nauczy Was prawdopodobniej więcej niż wszyscy matematycy przez szereg lat spędzonych w szkolnej ławce. Być może zarazi Was pasją, ale z całą pewnością zaskoczy przystępnością.
Ta publikacja to doskonały pomysł na prezent, rewelacyjna pozycja dla tych, którzy choć za czytaniem nie przepadają, to są rozkochani w matematyce; a także dla tych stojących po drugiej stronie barykady. Jest na tyle uniwersalna, że zafascynuje każdego. Gdyby w szkole uczono matematyki w tenże sposób, bez wątpienia niewielu pozostałoby wobec niej obojętnych.

Polecam serdecznie!

wtorek, 23 lipca 2013

Magiczna cukiernia – Kathryn Littlewood


Tytuł: Magiczna cukiernia
Autor: Kathryn Littlewood
Wydawnictwo: EGMONT
ISBN: 9788323753384
Cena: 24,99 zł
Ilość stron: 320


Każda rodzina ma swoje sekrety, a już na pewno ta, która od pokoleń cieszy się niesłabnącym uznaniem w branży cukierniczej. Powiedzenia takie jak niebo w gębie, nabierają u nich zupełnie nowego znaczenia, bowiem… Szczęśni podczas pieczenia stosują przeróżne ingrediencje, nie pomijając błyskawic, oddechów czy właśnie – nieba. Dzięki temu, ich wypieki mają wyjątkowy charakter: potrafią sprawić, by każdy kto je zje mówił prawdę, zakochał się i tym podobne. Cukiernia Szczęsnych od lat cieszy się ogromnym powodzeniem, a jej właściciele z pokolenia na pokolenie przekazują sobie Almanach wiedzy kulinarnej Szczęsnych, będący tajemniczym źródłem ich fenomenalnych przepisów. Nie dziw, że wielu ludzi chciało wejść w posiadanie owej księgi.
Gdy pewnego dnia państwo Szczęśni – Bella i Albert- zostają na tydzień wezwani do sąsiedniego miasta, by dzięki swoim ciastkom okiełznać panującą w nim zarazę, opiekę nad cukiernią przejmuje najstarsza z córek – Rozmarynka. Jest to jej pierwszy tak ważny obowiązek, dzięki któremu chce udowodnić, że jest godna zaufania rodziców i wtajemniczenia jej w sekrety ich wypieków.
Początkowo wszystko układa się po jej myśli, jednak gdy dziewczynce wydaje się, że nic już nie stanie na jej drodze do zaskarbienia pełnego zaufania Belli i Alberta, wówczas w progach ich domu staje Lily, przedstawiająca się im jako ciotka, pragnąca służyć im swoją pomocą. Szybko okazuje się, że jej motywacje są zupełnie inne, ale wówczas może być już za późno… Kobieta w mig zaskarbiła sobie sympatię młodszego rodzeństwa Rozmarynki, rozsiewając wokół siebie niezrównany blask. Sama Lily czuła się przy niej nijaka, co tajemnicza przybyszka sprytnie potrafiła wykorzystać. Ale cśśś… sekrety tej rodziny nie mogą wyjść na jaw!

Kathryn Littlewood Magiczną cukiernią zainaugurowała trylogię opisującą losy niezwykłej rodziny Szczęsnych. Przygody Rozmarynki i jej rodzeństwa podczas nieobecności rodziców, są zabawne, a przy tym pouczające i niezwykle wciągające. Śledząc ich nieporadne próby udowodnienia jak wielkimi są cukiernikami, będziemy mieli ubaw po pachy. Dzieciaki wykorzystując tajemnicze receptury co rusz popadały w jakieś tarapaty, czyniąc swoje wypieki katastrofami na masową skalę. Pod ich rządami do miasteczka wkradł się niekontrolowany chaos, a każda z ich kolejnych prób okiełznania go, potęgowała tylko jego działanie.
Magiczna cukiernia oprócz tego, że bawi, dostarcza wielu pouczających uwag: prezentuje jak niebezpieczne może okazać się nieposłuszeństwo, ciekawość, gadatliwość, zbyt wielka ufność (czy może już raczej – naiwność) i chęć zaimponowania drugiemu za wszelką cenę. Na końcu, niczym światełko w tunelu, kryje się jednak znana prawda – rodzina zawsze przyjdzie nam z pomocą, wybaczając każde, nawet te najbardziej głupkowate zachowania.
Polecam!

Złoty most – Eva Völler


Tytuł: Złoty most
Autor: Eva Voller
Wydawnictwo: EGMONT
ISBN: 3833901683
Ilość stron: 439
Cena: 34,99 zł




Złoty most, to kolejna część z cyklu przygód Anny i Sebastiana – Obrońców czasu, których miałam okazję poznać przy lekturze Magicznej Gondoli. Tam też, w cudownej Wenecji, byłam świadkiem ich rodzącego się uczucia.
Tym razem parę zakochanych, która od ponad roku trudni się podróżami w czasie w celu niwelowania potencjalnego zagrożenia dla biegu historii, dotyka niezwykłe niebezpieczeństwo – oto Sebastian zostaje przeniesiony do Paryża czasów kardynała Richelieu z misją specjalną. Niestety, w podróży traci pamięć i mimo namowy ze strony zaufanych ludzi nie ma zamiaru wracać do swoich czasów. Jedynym ratunkiem ma okazać się Anna, zdająca właśnie egzaminy maturalne. Musi ona za wszelką cenę, po raz kolejny rozbudzić w nim uczucie, zanim ten stojąc po stronie brutalnego kardynała, nie spełni swojej groźby zdemaskowania królowej Anny i jej kochanka.
I nie przeszkodzi jej w tym unoszący się w powietrzu fetor, brak podstawowych środków czystości, wykształcenia ani nawet uwodzicielska natura Sebastiana, któremu wszczepiono rolę jednego z najbardziej oddanych Richelieu muszkieterów. Anna w swoją rolę wejdzie doskonale, stając się towarzyszką jednej z najbardziej znanych dam, biorąc udział w balach i zaskarbiając sobie sympatię najbardziej wpływowych mieszańców Paryża.
Völler  po raz kolejny wykazuje się prawdziwym pisarskim kunsztem, który sprawia, że od jej powieści nie sposób się oderwać. Wciąga ona czytelnika w świat swoich barwnych postaci, czyniąc go jednym z uczestników tej niecodziennej i osobliwej podróży w czasie.
Anna, zdając się na siłę kobiecej natury, musi dołożyć wszelkich starań, by zapobiec prawdziwej tragedii, która mogłaby zmienić bieg historii, lecz także utracie ukochanego, który zdaje się niezwykle oporny na jej wdzięki, a przy tym przebiegły i wyrachowany.
Dziewczyna musi przywrócić mu pamięć i jak najprędzej przekonać do powrotu.

Völler  prosto z Wenecji porywa czytelnika do siedemnastowiecznego Paryża, w którym kipi od emocji i intryg, a codzienność determinują sztywne układy polityczne. Klimat tej serii jest nieporównywalny do niczego! Uwierzcie mi – musicie zrobić dla niej miejsce na swojej półce, bo zawładnie ona Wami tak szybko, że nawet tego nie zauważycie i każdy, bez wyjątku, zapragnie mieć ją w swojej kolekcji. Autorka gwarantuje niezapomnianą podróż w czasie, która wyrwie Was z Waszej codzienności i pozwoli na kilka godzin przenieść się tam, gdzie nie ma miejsca na nudę i rutynę. Pomysłowość pisarki nie zna granic, a jej fantazja wznosi się daleko ponad przeciętność. Jej bohaterowie nie są byle jacy, mdli, nie są parą wpatrujących się w swoje oczy zakochanych, lecz dwójką młodych ludzi żądnych przygód, dla których uczucie jest dodatkowym mechanizmem, czyniącym ich potyczki niepowtarzalnymi. Język powieści jest niezwykle barwny, a sama narracja niewyobrażalnie płynna. To doskonała lektura na każdą okazję! Z niecierpliwością oczekuję kolejnego tomu i nie ukrywam, że cykl ten na chwilę obecną stanowi mój ulubiony!

poniedziałek, 22 lipca 2013

Joyland - Stephen King


Tytuł: Joyland
Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788378395355
Ilość stron: 336
Cena: 35,90 zł


Współczesny świat pełen jest smutku, wszechobecnego zła, tragedii i nerwowości. Po powrocie do domu wielu z nas marzy jedynie o świętym spokoju, ciszy i rozrywce. Najczęściej jednak czekają na nas kłótnie, nieporozumienia i kolejne kamyczki zła.
Naprzeciw potrzebom klienteli wychodzi właściciel Joylandu – osoba, która pragnie zaoferować nam prawdziwą radość i niczym niezmąconą zabawę. W jego imieniu, pracownicy parku sprzedawać będą ją z prawdziwą wprawą – jedni zabiorą nas do Strasznego Dworu, inni zaproponują przejażdżkę górskimi kolejkami, jeszcze inni zaoferują popcorn, a pozostali zaopiekują się naszymi dziećmi, byśmy bez przeszkód mogli oddawać się przyjemnościom.
Jednym z pracowników, który początkowo zatrudnia się na jeden sezon jest Devin Jones, szalenie, a przy tym nieszczęśliwie zakochany pierwszą miłością chłopak, który pragnie zaoszczędzić trochę pieniędzy na czas studiów. Przychodząc do pracy nie podejrzewa jeszcze jak wielkie czekają go zmiany. Praca w Joylandzie okaże się jego wędrówką ku dojrzałości. Pozna nietypowych ludzi, odkryje sekrety, które go zaintrygują do poszukiwań, znajdzie w sobie bohatera i już na zawsze się przemieni.


King trochę mnie rozczarował – mało w książce tej jego samego. Mało Kinga w Kingu. Nie bałam się, nie w każdym momencie trzymał mnie w napięciu. Horrorem powieści tej nazwać nie mogę, prędzej może jakąś obyczajówką z nutką grozy w tle. Nic nas tutaj nie przerazi, spokojnie można czytać nocąJ Co prawda autor zastosował wiele zabiegów mających wprowadzić pożądane napięcie – niemalże rozpoczął swoją opowieść tajemniczą przepowiednią, „wrzucił” swojego bohatera w przestrzeń niezwykle charakterystyczną, ze swoimi sekretami i niewyjaśnionymi sprawami z przeszłości, obdarował go szczególnym towarzystwem, a jednak – tym razem byłam szczególnie oporna na działanie magii jego słów. Lata siedemdziesiąte nie do końca mnie przekonały, a ów Joyland stworzony w mojej wyobraźni na jakiś czas przed lekturą, niewiele miał wspólnego z tym, co zastałam na kartach książki. Owszem, charakterystyczny żargon kuglarzy, relacje między pracownikami, charakterystyczny system – to wszystko sprawiało wrażenie niebywale autentycznych, a jednak – nie tego oczekiwałam, miałam nadzieję na większą tajemniczość i grozę, którą po złączeniu słów King+ stare wesołe miasteczko z gabinetem strachu powinnam otrzymać w pakiecie. I to właśnie rozminięcie z oczekiwaniami sprawiło, że tym razem King mnie nie porwał na tyle, na ile by mógł.  Jeśli nie oczekujecie horroru na miarę poprzednich tekstów pisarza – nie zawiedziecie się. Jeśli jednak, wydaje Wam się, że po przeczytaniu tej publikacji będziecie bali się wyjść po ciemku z pokoju – srodze się zawiedziecie.

Niebo dla średnio zaawansowanych – Szymon Hołownia, Grzegorz Strzelczyk


Tytuł: Niebo dla średnio zaawansowanych
Autor: ks. Grzegorz Strzelczyk, Szymon Hołownia
Wydawnictwo: Znak
ISBN: 978-83-240-2128-4
Cena: 29,90 zł



Niebo dla średnio zaawansowanych, to napisany ze swadą i humorem „poradnik” dla chrześcijan. Przywodzi na myśl skrzynkę pytań, gromadzącą najdziwniejsze problemy i wątpliwości związane z wiarą, o które boimy zapytać się publicznie, a  które spędzają nam sen z powiek i są przyczyną wielu nieporozumień. W roli pytającego postawiony został Szymon Hołownia, zaś osobą, która stara udzielić mu się wyczerpujących odpowiedzi jest ksiądz Grzegorz Strzelczyk, uznany polski teolog, który swoimi wypowiedziami intryguje i prowokuje do drążenia tematów niełatwych. Książka ta powstała na podstawie programu Gotowi na śmierć? emitowanego w Religia.tv, a pytania w niej się pojawiające dotyczą właśnie życia po śmierci i spraw  z nim związanych.
Hołownia swoimi pytaniami próbuje „zagiąć” Strzelczyka, jednak ani razu mu się to nie udaje – ten bowiem na wszystko ma gotową, a przy tym niezwykle przemyślaną i sensowną odpowiedź. Żadne pytanie nie zostało pozostawione bez odpowiedzi, żadna wątpliwość przemilczana.
I tak czytelnik dowie się, że może spotkać w niebie swojego ukochanego psa; już teraz może gromadzić odpusty; czym różni się duch od duszy; co ma Jezus do science fiction; ile będzie Sądów Ostatecznych; co ma wspólnego seks z niebem; kto z Trójcy Świętej obroni nas na sądzie; czy święci widzą wszystko co robimy; jak wyglądają anioły; czy Szatan czyta nam w myślach; czy po Zmartwychwstaniu będziemy młodzi czy starzy; czy będziemy jeść; czy w  niebie trzeba pracować i tak dalej, i tym podobne…
Wątpliwości się nie kończą, a wręcz przeciwnie – mnożą wraz z każdym kolejnym pytaniem. Tym, co niewątpliwie zaskarbi sympatię czytelnika jest wyraźny dystans pytanego i odpowiadającego do siebie wzajemnie, ale także do poruszanych wątków – choć są to sprawy ważne, często traktowane są z puszczeniem oczka do odbiorcy, ubrane w strojne piórka żartu i swobody. Przy tym wszystkim autorzy nie grają nieomylnych – sami targani są wątpliwościami, a nie raz zdarzy im się przekonać drugiego do własnych opinii i zmusić do zmiany zdania na wiele kwestii.  Książka ta tworzy się na naszych oczach, żyje, nie jest zbiorem raz postawionych faktów, lecz ciągłym dociekaniem i prowokacją do drążenia nawet tego, co niewygodne albo – wydawać by się mogło – bez jednoznacznej odpowiedzi.
W dużej mierze jest to publikacja subiektywna. Nie „obciąża” jej imprimatur, nie jest prawdą objawioną. Z pewnością roi się od prywatnych poglądów obu autorów, myślę jednak, że rzadko odchodzi daleko poza oficjalne nauczanie Kościoła.
Warto przeczytać i – już teraz – z niecierpliwością wyczekiwać nieba.

niedziela, 21 lipca 2013

Moje książkowe miejsca



Lipiec, to dla Śląskich Blogerów Książkowych czas prezentacji ulubionych miejsc książkowych.

Mogłabym wymieniać ich dużo – od pierwszej szkolnej biblioteki, poprzez okazałe biblioteczki znajomych, aż do Bibliotekę Śląską, bibliotekę wydziałową, miejscowe księgarnie, katowickie antykwariaty itp.


W tym miesiącu jednak, podczas wyjazdu, zupełnie przypadkowo, bo podczas zjazdu w złą uliczkę, znalazłam prawdziwe cudo – w Ustroniu. I to nim pragnę się podzielić. Gmach biblioteki, który ujrzałam zaparł mi dech w piersiach. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, więc porobiłam kilkanaście zdjęć na pamiątkę tego widoku. Do środka niestety wejść nie mogłam, gdyż trwała właśnie inwentaryzacja, ale mogę sobie wyobrazić co znalazłabym wewnątrz…








Jeśli zaś chodzi o moje książkowe miejsca do czytania – latem jest to parapet mojego okna lub specjalne siedzisko na ogródku, a przez resztę roku – moje łóżko, zaraz przy większości księgozbioru – trochę to rozpraszająca [bo czasem zamiast czytać – gapię się:P], ale i tak ukochana lokalizacja;))



Co do księgarni – od pewnego czasu coraz bardziej przekonuję się do zakupów na Allegro i w antykwariat. Szczególnie ukochałam katowickiego Misia, gdzie nawet za nowe książki nigdy nie zapłaciłam więcej niż 10 zł, a najczęściej było to od 2 do 5; gdzie znalazłam prawdziwe perły, których szukałam od lat w stanie idealnym. Panował tam niesamowity klimat, niestety antykwariat został zamknięty, gdyż nie potrafił pokryć kosztów utrzymania… Żałuję ogromnie, ale w mojej pamięci pozostanie on na długo. Nie mam ulubionej księgarni – bo odwiedzam wszystkie, ale rzadko w nich kupuję – jestem łowczynią okazji i uwielbiam kupować bezpośrednio na stronach wydawcy lub w Dedalusie;)








Bajki Misia Fisia – Wojciech Bonowicz



Tytuł: Bajki Misia Fisia
Autor: Wojciech Bonowicz
ISBN: 978-83-240-1755-3
Wydawnictwo: Znak emotikon
Cena: 34,90 zł




Bajki Misia Fisia to zbiór kilku historyjek opowiadanych przez tytułowego Fisia.
Ich nastrój jest przeróżny: od wesołych, poprzez refleksyjne, aż do smutnych. Ich podstawową funkcją jest niesienie pociechy i ulgi, ale też skłonienie do zastanowienia, chwilka zadumy nad podanymi kwestiami. Cechuje je lakoniczność oraz wielka mądrość wypływająca z każdej z nich.
Miś Fiś przypomina trochę innego znanego przedstawiciela swojego gatunku  - Kubusia Puchatka. Obaj mogliby uchodzić za zwierzątka o małym rozumku, a jednak – ich spostrzeżenia są nadzwyczaj trafne. Fiś cechuje się ogromną wrażliwością na otaczającą rzeczywistość, spraw ważkich nie przyćmiewają mu te błahe. Choć pozornie wydaje się on niemądry i potrafi się skupić jedynie na bardzo krótko, tak naprawdę jest nieprawdopodobnie wnikliwym obserwatorem, którego uwadze nic nie umknie. Urocze, z humorem, melancholią, smutkiem, zamyśleniem – wszystkiego jest w tych bajeczkach po trochu. Są niczym życie – przeplatane.



Książeczkę ilustrował Bartek „Fisz” Waglewski, nadając jej niepowtarzalny charakter. To właśnie ilustracje stanowią według mnie najmocniejszą stronę tej książki. Są przepiękne, a przy tym niezwykle wymowne i współgrające z tekstem.
Polecam serdecznie! Dzieciaki będą zachwycone!

Wielkie nadzieje – Charles Dickens


Tytuł: Wielkie nadzieje
Autor: Charles Dickens
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
ISBN: 9788378395423
Ilość stron: 560
Cena: 36 zł



Mam wrażenie, że z klasyką tak to już jest, że lubimy ją odkładać na bliżej nieokreślone później. Leży na półce, kurzy się, podczas gdy my sięgamy po lektury lekkie i często pozbawione większej wartości literackiej. Sytuacja zmienia się, gdy na ekrany kin ma wejść adaptacja – wtedy czujemy się zobowiązani do jak najszybszego sięgnięcia po oryginał. Upatruję w tym jedną z najlepszych cech kina – paradoksalne prowokowanie do lektury. 
Nie inaczej sytuacja wygląda w moim przypadku – Wielkie nadzieje miałam w czytelniczych planach od bardzo dawna, ale dopiero wznowienie tej książki przy okazji zbliżającej się premiery kinowej, wymusiło na mnie przyspieszenie jej lektury.
Warto było – dla takiego bogatego słownictwa, wyjątkowego stylu i wspaniałej atmosfery jaką można spotkać tylko w klasyce.

Rzecz dzieje się w dziewiętnastowiecznej Anglii. Pip, wychowywany przez kowala Joego i jego siostrę, będąc dzieckiem pomógł zbiegłemu galernikowi, który później i tak został schwytany. Obaj jednak na trwale wyrywają się w swoich pamięciach, naznaczając piętnem swe życia.
Pip, dorastając przejął zainteresowania i zdolności swojego opiekuna. W pocie czoła, z wielką zawziętością oddawał się pracy w kuźni, gdzie pod czujnym okiem niewykształconego Joego zdobywał fach. Jego życie zmieniło się, gdy został wybrany, jako osoba mająca zabawiać ekscentryczną, a przy tym niezwykle bogatą miss Havisham, dla której czas zatrzymał się wiele lat temu. W jej posiadłości poznaje piękną, ale zimną Estellę – jej wychowankę, szkoloną na łamaczkę męskich serc, pozbawioną uczuciowości i współczucia. Młoda dziewczyna igrała z Pipem, widząc jak wielkie robi na nim wrażenie. Ten wiedząc, że ze względu na pozycję społeczną nie ma szans na przekonanie do siebie swej ukochanej, poddawał się tym torturom.
Pewnego dnia, został zawiadomiony, że przekazany mu został spory majątek, na skutek czego dorastający chłopak z dnia na dzień diametralnie zmienił swoje życie – z kowala stał się panem, który w szybkim czasie zaczął wstydzić się swojego pochodzenia. Jedynym warunkiem otrzymania obiecanych pieniędzy było nieujawnienie nazwiska protektora, w którym przez lata Pip upatrywał miss Havisham, pragnącej, by losy jego i Estelli zostały złączone.

Książkę tę charakteryzuje niezwykle plastyczny i barwny język. Dialogi przeprowadzane między bohaterami, wprowadzają w klimat i zwyczaje epoki, a pozycja społeczna, za którą trzeba zapłacić wysoką cenę przywodzi na myśl inne wybitne dzieła klasyków.
Wielkie Nadzieje, to piękna historia niespełnionej miłości, niespełnionych nadziei, zawiedzionych ambicji. O czym tak naprawdę jest ta powieść? To uniwersalna historia o oddaniu, bezinteresownej przyjaźni, spłacaniu własnych długów, honorze, miłości, odrzuceniu, biedzie, bogactwie i długo by tak jeszcze wymieniać. Skrzy się życiowymi dramatami, które mimo upływającego czasu nie przemijają. Mimo powagi poruszanych wątków, powieść ta posiada wiele elementów humorystycznych, wprowadzanych najczęściej przez osobę samego narratora, który często rozbraja swoją niewiedzą, naiwnością i dobrodusznością. Takie książki czytać po prostu warto! Polecam.

sobota, 20 lipca 2013

Ciekawe, co myśli o tym królowa – Paweł Mildner


Tytuł: Ciekawe, co myśli o tym królowa
Autor: Paweł Mildner
ISBN: 978-83-63696-68-9
Wydawnictwo: Dwie siostry




Ta kartonowa książeczka, to prawdziwa gra skojarzeń!
Pamiętacie ile razy bawiliście się w rymowanie? Wy zaczynaliście, inni szukali rymu i tak w kółko. Powstawały przy tym niejednokrotnie absurdalne historyjki, pozbawione sensu, a jednak – rozbrajająco śmieszne. Na podobnym koncepcie oparta została książka Pawła Mildnera, który na rymach nie zakończył, lecz opatrzył je kolorowymi retro ilustracjami, które ów absurd to wyostrzają, to niwelują, wskazując, że pomiędzy nim kryje się sens.
Wierszowana przygoda w ramiona nieprzewidywalności i dziwaczności gwarantowana!
Robot jedzący sztućcami, Indianin kryjący się w zaroślach, bocian motocyklista, kręcenie pupą, pan w meloniku grający w szachy – Mildner stworzył prawdziwą plejadę osobliwości, kojarzącą mi się niezmiennie z angielskim humorem. To taki Monty Python dla maluchów, okraszony niewymuszoną swobodą i lekkością. Na pierwszy rzut oka (i na drugi też!) nic się z niczym nie łączy, jakiejkolwiek linearności brak, sensu próżno szukać – a jednak to się sprawdza! Pożywka dla wyobraźni, impuls do dalszego rymowania i wymyślania absurdalnych historii, a także dokańczania tych już zainicjowanych. Dzieciaki i ich rodzice znajdą tutaj sporo frajdy, a fantazja zacznie królować jak nigdy dotąd. Książeczka może stać się inspiracją do wielu zabaw, także grupowych – na przykład właśnie na wymyślanie fabuł z zasugerowanych zalążków. Uczta wyobraźni gwarantowana, zabawa absurdem w pakiecie. 
Zwariowana książeczka dla najmłodszych, których rodzice pragną oswoić ze słowem pisanym i puścić w ruch fantazję – rewelacja!


Polecam serdecznie!

czwartek, 18 lipca 2013

Robimisie – Agata Królak




Tytuł: Robimisie
Autor: Agata Królak
ISBN: 978-83-63696-72-6
Wydawnictwo: Dwie siostry
Kategoria wiekowa: 3+
Ilość stron: 26
Rok wydania: 2013




Robimisie, to fenomenalna propozycja dla najmłodszych, którzy dopiero oswajają się z książkami, a którymi kieruje już ogromna ciekawość świata.
Wydawnictwo Dwie Siostry proponuje im zapoznanie się z zajęciami misiów – Robimisiów.
To pozycja, która robi ogromne wrażenie – nie tylko na dzieciach:)
Książeczka jest kartonowa, dzięki czemu w rękach najmłodszych powinna przetrzymać wiele J  i nieprawdopodobnie pomysłowa. Skrzy się barwami i niesłychanie przyciąga spojrzenia.
Swoją niesztampowością niezwykle mnie zaskoczyła, a jej oprawa graficzna – cieszy oko za każdym razem, gdy tylko na nią zerknę.
Ale, ale! Co właściwie robią misie?
Wszystko! Jeden jest marynarzem, drugi dyrygentką. Jest i bibliotekarz, i aptekarka. Nie brakuje mechanika oraz astronautki, sędziego ani położnej. O bezpieczeństwo dbają strażak i policjantka, przyrodą zajmują się leśniczy i ogrodniczka. O zmysły dba cukiernik, o pamiątki fotografka. Nie brakuje też fryzjera ani tancerki. Co to jednak byłyby za misie, gdyby nie miały pośród siebie kominiarza i pływaczki?  Jest oczywiście również nauczyciel i malarka, architekt i krawcowa, rolnik i listonoszka, a także piłkarz i kelnerka. Wszystkie misie wyposażone są w odpowiednie sprzęty, znajdujące się wokół nich. Każdy z nich się uśmiecha i chętnie pozna kolejnego czytelnika!










Polecam ogromnie! Zachwyt gwarantowany!