piątek, 20 lutego 2015

A gdyby tak... zamieszkać na barce w Seattle? (Dom na jeziorze - Sarah Jio)


Tytuł: Dom na jeziorze
Autor: Sarah Jio
Wydawnictwo: Znak
ISBN: 9788324026692
Ilość stron: 304
Cena: 34,90 zł




Moja historia czytania Jio daleka jest od linearności [kto mnie troszkę zna, wie zresztą, że z  tą zazwyczaj jestem na bakier]. Zaczęłam od Domu na plaży, który mnie niezwykle oczarował i – co tu dużo kryć – kupił. Następne były Marcowe fiołki i Jeżynowa zima, które mimo poprawności i podobnego klimatu już nie miały tej mocy zawłaszczania czytelnika. Dobrze zatem, że nie czytałam zgodnie z porządkiem narzuconym przez kolejne polskie wydania. Dobrze, bo mogłabym nie czytać dalej i nigdy [lub w  najlepszym wypadku nieprędko]  nie zetknąć się z  Domem na jeziorze, a ten – zaraz po Domu na plaży stanowi najlepszą powieść tej amerykańskiej pisarki.

Rzecz dzieje się w  Seattle, gdzie po bolesnej utracie małej córeczki i męża przenosi się Ada. Po długim leczeniu psychiatrycznym decyduje się ona na zmianę otoczenia i za namową doktora wynajmuje barkę w  jednym z  najbardziej urokliwych pirsów w tamtej okolicy.





źródło zdjęcia


Z  powodu przeprowadzki rezygnuje z  dość lukratywnej posady zastępcy redaktora naczelnego popularnego nowojorskiego magazynu. Życie w  biegu zamienia na życie pełne spokoju. Mieszkańcy pirsu przyjmują ją z  wielką życzliwością  - tak, że kobiecie o wiele łatwiej uporać się jest z wciąż bolesną codziennością. Gdy jednak pewnego dnia w  swojej barce odnajduje ona skrzynię pełną pamiątek po niejakiej Penny, wszyscy sąsiedzi milkną i nie chcą udzielić jej żadnych informacji. Jedyną osobą pomagającą Adzie w  jej dochodzeniu jest Alex, przystojny fotograf, zamieszkujący pobliską barkę, bardzo sympatyczny i uczynny. Wraz z  nim bohaterka sięgnie w  przeszłość, by odkryć jej tajemnice, które — jak się okaże — będą miały wiele wspólnego także z  historią jej życia. Nie muszę dodawać, że relacja łącząca bohaterkę z  Alexem stanie się coraz bardziej zażyła, pozwalając tej dwójce na powolne uwolnienie się od ciężaru utraty.
Jio jak niewiele pisarek potrafi doskonale grać emocjami: cliffhangery to jej specjalność, kończenie rozdziału w  momencie najwyższego napięcia i przeplatanie narracji teraźniejszej z retrospektywną, jedynie podtrzymującej napięcie to jej wielki talent. Autorka wie, że pozostawienie niedosytu, to klucz do zdobycia uwagi (i serca) czytelnika.
Jestem całkowicie urzeczona. Zarówno samą historią jak i sposobem jej opowiedzenia. Jio prezentuje wszystko to, co w  tego typu literaturze lubię najbardziej i – do licha – jest naprawdę niezła w  tym co robi.
Jedyne czego żałuję to odejścia od tytułu oryginalnego podczas tłumaczenia – mam wrażenie, że odautorskie Morning glory znacznie lepiej oddaje ducha książki, poza tym wybrany tytuł – w  moim odczuciu – zbyt silnie kojarzy się z  inną książką Jio wydaną w  Polsce, po trosze ją duplikując. Razi mnie takie podobieństwo tytularne. Tak naprawdę to jednak jedyna rzecz, do której mogłabym się doczepić. Poza tym – cudo.

Dom na plaży / Marcowe fiołki / Jeżynowa zima / Kameliowy ogród

Related Posts: