wtorek, 16 czerwca 2015

Nie taka obrona straszna...



... jak ją pamiętam z licencjatu.
Dla tych wszystkich prezentów i miłych słów opłacało się studiować:)
I w końcu - po przykrych doświadczeniach licencjatu - także i moim udziałem stała się obrona marzeń z cudownie uśmiechniętą i wspierającą komisją:)
Teraz można z czystym sumieniem powiedzieć, że blogi pomogły mi stać się magistrem:) Jak to się wszystko w życiu zmyślnie układa...:)
Dzięki za trzymanie kciuków! Teraz pora odpoczywać i wracać do książek...:)



 


9 komentarzy:

  1. aha... no i niech będzie ... gratuluję, choć wygrałaś komisję i prezenty i w ogóle już nie przesadzaj!

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdeczne gratulacje! I ta sówka na kartce przecudowna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Moja obrona [licencjatu] za 8 dni. Trzęsę się ze strachu już teraz! :(

    Gratuluję ! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię Ci się, ale z całą pewnością wszystko przebiegnie pomyślnie! Dziękuję i życzę powodzenia!

      Usuń
  4. Gratulacje! Fantastyczne prezenty :) Od mojej obony wkrótce minie 3 lata a wciąż pamiętam jak bardzo się denerwowałam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję! ;) Mnie za rok z licencjatu czeka obrona, zobaczymy jak to będzie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje! :) Przepiękna sowia kartka, a tę książkę Bralczyka mam na liście pozycji, które chętnie zamówiłabym sobie u znajomych w prezencie.

    OdpowiedzUsuń