wtorek, 27 października 2015

Szwedzkie wspomnienia - część I.

Pierwsze zderzenie ze Szwecją - szybka rezerwacja wysp z samolotu;)

Tych siedmiu dni w Sztokholmie nie da się ubrać w słowa ani streścić w jednej czy nawet kilku notkach.
By dać Wam choć namiastkę moich przeżyć, postanowiłam podzielić relację na 4 części – tę związaną mniej lub bardziej z literaturą, tę obejmującą przyrodę i zabytki oraz tę, która przedstawiać będzie odwiedzone przez nas muzea i miejsca niewpisujące się w żadną inną kategorię. 4 część to niespodzianka i moja ulubiona notka;) Bardziej niż słowem, operować będę obrazem, bo wiem, że to zdjęć najbardziej oczekujecie;)

Pokrótce muszę jednak odpowiedzieć na najbardziej nurtujące wszystkich pytanie.
Jak było? Fenomenalnie, obłędnie, cudownie, nie do opisania! Gdybym tylko miała okazję, wróciłabym i odwiedzała kolejny raz te same i inne miejsca. Sądzę, że autor zdania „Sztokholm to miasto na weekend”, był w zupełnie innym Sztokholmie niż ja. Siedziałam w nim 7 dni i nie sposób było obejść wszystkiego (mam wrażenie, że nawet do połowy wartych uwagi miejsc nie dotarłyśmy), zwłaszcza jeśli chciało się swój pobyt uczynić ekonomicznym i trafić na darmowe wstępy do muzeów;)

Pogoda była fenomenalna, tak niebieskiego, czystego nieba nie widziałam już dawno, a zmieszane z nim czerwienie i żółcie liści oraz kamieniczek robiły piorunujące wrażenie. Poczułam wewnętrzny imperatyw zmuszający mnie do biegania albo jakiejkolwiek innej aktywności fizycznej. Widok biegających od rana do wieczora Szwedów wprawił mnie w kompleksy:P
Przepiękne miejsce!

Pierwszy raz leciałam samolotem i… w ogóle tego nie poczułam. Na ziemi mam wieczne problemy z bólem głowy i uszami, a w powietrzu te nie zatkały mi się ani na chwilę ,nie zakręciło mi się też w głowie czy w brzuchu. Nie wiem kiedy wystartowaliśmy! Zamiast przejmować się dolegliwościami mogłam podziwiać cudowne widoki i piękną Polskę oraz wspaniałą Szwecję z lotu ptaka. Jestem chyba stworzona dla nieba:)


Na miejscu poruszałyśmy się przede wszystkim metrem lub pieszo. Kupiłyśmy specjalną kartę umożliwiającą przejazdy na cały nasz pobyt, z którą miałam magiczną przygodę, ale którą ostatecznie oceniam jako niezwykle wygodną i praktyczną:) (pomijam już oczywistą kwestię oszczędności)

A teraz… do dzieła!

Zaczynamy od zdjęć i miejsc poświęconych książkom. Odwiedziłyśmy dwie ważne biblioteki – Stockholm Public Library, usytuowaną w centrum Sztokholmu, widoczną z daleka, okrągłą budowlę, której wnętrze po brzegi wypełnione jest książkami. Na zdjęciach wygląda na znacznie większą niż jest w rzeczywistości, niemniej to miejsce-raj! 







Oczywiście ulubiona półka znaleziona bezbłędnie;)

Nie zapomniałam też o Sebastianie i "jego" regale;)




Biblioteka znaleziona w Royal Coin Cabinet


Muzeum Historii Naturalnej

Muzeum Sportu, Riksidrottsmuseet



Astrid wszędzie!
Oprócz ścisłego centrum Sztokholmu, wybrałyśmy się także na obrzeża, do centrum handlowego Kista Galleria. Biblioteka ta została nazwana najlepszą biblioteką świata. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj. W bibliotece można jeść, położyć się w książką w wyznaczonych do tego hamakach, zamknąć się w dźwiękoszczelnym pomieszczeniu, by w spokoju móc pracować lub poczytać. Świetna opcja w gwarnym centrum handlowym.












W Uppsali nakryłam też czytającego dziadka;)

Uppsala Museum








Muzeum Nobla powinno znaleźć się także w innej notce, jednak to własnie nad literaturą szczególnie się w nim pochylałam. Mamy zatem polskich noblistów docenionych w tejże kategorii:





Tutaj mój mały muzealny smaczek, ukryty między innymi wystawami.



Książki widziałam właściwie wszędzie, miałam wrażenie, że Szwecja nimi oddycha. Najbardziej ubolewam nad niemożnością robienia fotografii w miejscu, w którym znajdowały się najstarsze woluminy, w tym srebrna Biblia. Mam na myśli bibliotekę Uniwersytetu w Uppsali. Obłędna rzecz!
Na dodatek pokażę jeszcze takie oto ciekawostki:





Do literatury dołożyć też mogę makietę szwedzkiej szkoły, w której usilnie próbowałam uczyć polskiego:D





Podróż pokazała mi szwedzką kulturę czytania, która stoi na naprawdę wysokim poziomie. Fantastyczne miejsce dla książkolubów!:)

Ciąg dalszy relacji nastąpi... :)))


8 komentarzy:

  1. Ale piękne miejsca, zazdroszczę możliwości zobaczenia ich. :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. to musiało być niesamowite uczucie! wspomnienia do końca życia...! ❤
    och! ależ Ci zazdroszczę Aniu! z chęcią powłóczyłabym się po Szwecji...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojj, zazdroszczę. A ta pierwsza, kolista biblioteka kradnie serce.

    OdpowiedzUsuń
  4. Och. Oglądam z przyjemnością. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja również z przyjemnością wracam do oglądania;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Prawda? Wszystkie kradną, ale tamta ma wyjątkową klasę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się! Było re-we-la-cyj-nie!:)))


    Zachęcam do włóczenia się - trzeba niestety trochę zaoszczędzić, by później sobie nie odmawiać;)

    OdpowiedzUsuń