piątek, 31 marca 2017

Nominowani do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy.




Znamy nominowanych do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy

Spośród ponad czterystu zgłoszeń jury wybrało dwanaście tytułów nominowanych do Nagrody Literackiej m.st. Warszawy, najstarszej i jednej z najbardziej prestiżowych nagród literackich w Polsce. Pula dla laureatów wynosi 200 tysięcy złotych.



W tym roku nazwiska nominowanych zostały ogłoszone równolegle w ponad osiemdziesięciu warszawskich klubokawiarniach i bibliotekach, a także – zgodnie ze starym obyczajem – przez rozproszonych po stolicy „krzykaczy”. Ta akcja ma podkreślić lokalność i tradycję Nagrody, a jednocześnie – nowoczesne podejście do upowszechniania literatury.

- 10 lat Nagrody skłania do podsumowań, a nawet zmian. Zależy mi, aby Nagroda zachowując swój prestiżowy charakter, zyskiwała coraz większe uznanie wszystkich warszawiaków, nie tylko tych najbardziej oddanych czytelników. Będziemy rozbudowywać wokół niej sieć działań wspierających rozwój czytelnictwa, albowiem wyróżnienie w naszym konkursie stanowi rekomendację samą w sobie. Nagrodzone tytuły nigdy nie zawiodły moich oczekiwań, a nominowane w tym roku książki tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu. Zapraszam do lektury - mówi Hanna Gronkiewicz-Waltz, Prezydent Warszawy.

Autorzy mają o co walczyć. Zdobywcy wyróżnień w poszczególnych kategoriach otrzymają po 20 tysięcy złotych. Do laureatów w kategorii literatura dziecięca nagroda trafi zarówno do autora tekstu, jak i ilustratora. Zdobywca specjalnego tytułu Warszawskiego Twórcy otrzyma nagrodę pieniężną w wysokości 100 tysięcy złotych. Zwycięzców Nagrody Literackiej m.st. Warszawy poznamy w trakcie uroczystej gali 27 kwietnia w Teatrze Studio.

Pobiliśmy rekord w tej edycji – mówi Janusz Drzewucki, przewodniczący jury – zgłoszono aż 449 tytułów w czterech kategoriach, a najwięcej w kategorii proza – 174 książki. W kategorii poezja zgłoszono do konkursu 114 tomów poezji. Książki o Warszawie to 40 zgłoszonych pozycji, literatura dziecięca – 121.



Tegoroczni nominowani to (w porządku alfabetycznym wg autorów):

W kategorii „proza”:
- Brygida Helbig „Inna od siebie”, Wydawnictwo W.A.B.
- Stanisław Aleksander Nowak, „Galicyanie”, Wydawnictwo W.A.B.
- Aneta Prymaka-Oniszk, „Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy”, Wydawnictwo Czarne

W kategorii „poezja”:
- Jerzy Kronhold, „Skok w dal”, Wydawnictwo Literackie
- Adrian Sinkowski, „Raptularz”, Biblioteka „Toposu”
- Dariusz Suska „Ściszone nagle życie”, Wydawnictwo Znak

W kategorii „literatura dziecięca – tekst i ilustracje”:
- Jolanta Nowaczyk oraz Daria Solak, „Ala ma kota. A Ali?", Wydawnictwo Dwie Siostry
- Łukasz Olszacki oraz Jola Richter-Magnuszewska, „Bajka o tym, jak błędny rycerz nie uratował królewny, a smok przeszedł na wegetarianizm", Papilon
- Marcin Szczygielski oraz Magda Wosik „Klątwa dziewiątych urodzin", Wydawnictwo Bajka

W kategorii „edycja warszawska”:
- Łukasz Lubryczyński i Karolina W. Gańko „Dorożkarstwo warszawskie w XIX wieku”, Wydawnictwo Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego
- Tomasz Mościcki „Warszawskie sezony teatralne 1944-1949”, Fundacja Historia i Kultura
- Grzegorz Piątek „Sanator. Kariera Stefana Starzyńskiego”, Wydawnictwo: W.A.B.

Nagroda Literacka m.st. Warszawy to jedna z najstarszych i najbardziej prestiżowych nagród literackich w Polsce. Jej historia sięga lat przedwojennych. Po raz pierwszy została przyznana w 1926 r., jej tradycję przerwał wybuch wojny. Powróciła w 2008 r. i w tym roku obchodzi jubileuszową edycję. Laureatami poprzednich edycji byli między innymi Anna Janko, Justyna Bednarek, Urszula Kozioł, Joanna Papuzińska, Ignacy Karpowicz, Andrzej Stasiuk, Eustachy Rylski, Wiesław Myśliwski i Janusz Głowacki.

W jury warszawskiej nagrody literackiej zasiadają: krytyk literacki, poeta, dziennikarz i przewodniczący w tegorocznej edycji konkursu – Janusz Drzewucki, profesor nauk humanistycznych – Grażyna Borkowska, prezes Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek – Rafał Skąpski, dziennikarka– Karolina Głowacka, poetka – Joanna Kulmowa, publicysta Krzysztof Masłoń oraz historyk literatury – Anna Romaniuk.

Fundator i organizator: Miasto Stołeczne Warszawa
Partner: Biblioteka Narodowa
Patroni medialni: RDC, Lubimy czytać, Rzeczpospolita, Okno na Warszawę
Współpraca: Warexpo


wtorek, 28 marca 2017

Księga morza - Morten A. Strøksnes




Nawet gdybyśmy całe Himalaje zatopili w największych głębiach morskich, rozległy się tylko wielki plusk i cały kompleks zniknąłby bez śladu[1]

Wyobraźcie sobie, że znajdujecie się na samym środku Morza Norweskiego na maleńkim pontonie. Wokół Was jedynie bezkresna woda, pieniące się fale, widok ciągnących się Lofotów, a z oddali migoczące światło latarni morskiej.

Pod Wami niezliczone bogactwo fauny i flory zasiedlającej morskie, niezbadane głębiny. Orki, kaszaloty, morświny, rekiny a pośród nich ten jeden, nieuchwytny – rekin polarny. To on staje się celem Waszej podróży, on stanowi pretekst do wypłynięcia na morze i zakosztowania samotności płynącej z przebywania w samym sercu morskiej toni.

Źródło
Ośmiometrowy gigant ważący ponad tonę, żyjący nawet do pięciuset lat. Na niego to planują zaczaić się Morten A. Strøksnes wraz z przyjacielem Hugonem, rybakiem i malarzem, znawcą mórz. Ich polowanie nie będzie łatwe – trwać będzie bowiem rok. Stanie się za to głośno komentowaną wyprawą w lokalnej społeczności.

Księga morza jest nie tylko zapisem wydarzeń związanych z połowem i kolejnymi podejściami do złowienia rekina polarnego, ale także – a dla nas, czytelników, przede wszystkim – świadectwem życia na morzu i skarbnicą fachowych wiadomości. Autor jako pokładowy kronikarz skrzętnie notuje wszystko – tak zmiany pogody, jak i informacje dotyczące morza, przetrwania na nim, a także ciekawostek dotyczących zamieszkujących je istot. Publikacja ta to nieokiełznana głębia porywających informacji o tym, co i kogo spotkać można w morskiej toni, o tym, jak mały czuje się człowiek w obliczu bezkresnego oceanu, jak niewiele znaczy, gdy wokół niego szaleje sztorm, a z głębin słychać odgłosy morskiego życia. Życia, które dało początek ziemi i jej mieszkańcom.

Przebywanie na morzu uczy pokory oraz szacunku do otaczającego nas świata, który z taką łatwością dewastujemy. Autor pomiędzy zapisami podróży, snuje rozważania ogólnoludzkie, uniwersalne, dotyczące ekologii, ochrony środowiska, pochodzenia człowieka, sensu jego istnienia w świecie, jego miejsca w ekosystemie, w historii ewolucji.

Autor zdaje się mówić, że jeśli pogubiliśmy się w codzienności i chcemy złapać dystans oraz na nowo uporządkować swoją hierarchię wartości i miejsce w świecie – wystarczy wypłynąć na morze, a w naszej głowie wszystko wróci na właściwe tory. Takiego wyciszenia i lekcji pokory nie doświadczymy nigdzie indziej z taką intensywnością. Polowanie na rekina polarnego, mimo że jest celem, jest także wymówką do szukania siebie w głębinach.

Głębokie, czarne, słone morze toczy się ku nam, zimne i obojętne – zupełnie pozbawione empatii. Nie angażuje się, jest tylko sobą. To jego codzienność. Nie potrzebuje nas do n iczego, nie obchodzą go nasze nadzieje ani lęki – a już na pewno nie troszczy się o nasze opisy. Jego mroczna siła przyciągania ma moc absolutu. [2]

Jeśli niesłusznie sądzicie, że Księga morza Mortena A. Strøksnesa przeznaczona jest jedynie dla tych, którym tematyka hydrologiczna, oceanograficzna, marynistyczna i żeglarska, pora zweryfikować poglądy. To lektura do niespiesznego czytania, skrząca się od ciekawostek, ale też swoisty manifest ekologiczny, wcale nie nachalny.

Polecam gorąco.


[1] Księga morza, Morten A. Strøksnes, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, s. 44.
[2] Księga morza, Morten A. Strøksnes, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2017, s. 199.






poniedziałek, 27 marca 2017

Księga cytatów. Najpopularniejsze motywy literackie - Agata Hącia, Ewa Wolańska, Adam Wolański



Księga cytatów to powstała z myślą o maturzystach – tak tegorocznych, jak przyszłych, zbierająca najpopularniejsze motywy literackie.

Stworzona przez Agatę Hącię, Ewę Wolańską i Adama Wolańskiego publikacja jest niczym innym, jak podręcznym zestawem najpopularniejszych cytatów pochodzących z tekstów niezbędnych na egzaminie dojrzałości – zarówno na poziomie podstawowym, jak i rozszerzonym.

Całość uporządkowana jest bardzo przemyślanie – wcale nie epokami, jak znacząca większość publikacji dedykowanych maturzystom, lecz alfabetycznie. Czytelnik nie musi zatem brnąć przez każdą epokę, by dotrzeć do pożądanego fragmentu, za to wystarczy mu spojrzeć na spis treści i pokierować się bezpośrednio do szukanego autora. Książka jest bardzo przekrojowa – obok sztandarowego Mickiewicza znajdziemy tu bowiem Adama Asnyka, Tadeusza Gajcego, Ryszarda Krynickiego, Kazimierza Moczarskiego, Szymona Szymonowica, jak i Rafała Wojaczka.

Poza częścią centralną, jaką stanowią najbardziej rozpoznawalne i wyróżniające fragmenty ich twórczości, książka posiada szczegółowy spis źródeł cytatów, jak i również kalendaria oraz indeksy – tak samych autorów oraz ich dzieł, jak motywów literackich oraz tytułów.

Książka ta ma być publikacją pomocniczą – do codziennej nauki szkolnej oraz domowej, uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Z założenia pomagać ma tym, którzy często tworzą eseje, referaty czy też rozprawki, jak i tym, którzy właśnie przygotowują się do egzaminów. Choć to maturzyści skorzystają z niej najwięcej, także i uczniowie niższych klas z powodzeniem mogą książkę spożytkować – znajdą w niej bowiem wszystko to, co przyda im się podczas omawiania lektur, tworzenia prac domowych czy przygotowywania do opracowywania tekstów danego pisarza.

Każdy z cytatów posiada odnośnik do dzieła, z którego pochodzi, dzięki czemu korzystający z publikacji bez problemu odnajdzie go w konkretnym utworze i osadzi w całości tekstu.

Sądzę, że publikacja ta może być wielce pomocna nie tylko uczniom, ale również nauczycielom czy korepetytorom. Stanie się bowiem skarbnicą najważniejszych mott i cytatów, dzięki której bez problemu będą się oni mogli poruszać po meandrach polskiej i zagranicznej literatury ora z łatwością odnajdywać poszukiwane przez siebie fragmenty.

Warto się z nią zaznajomić. 

niedziela, 26 marca 2017

#Upał - Michał Olszewski



Bzdynk. Bzz. Drrrr.

Ciągłe dźwięki powiadomień, wibracje. Ktoś polajkował naszego posta, ktoś inny dodał nowe zdjęcie, jeszcze inny transmituje na żywo, a kolejny dodaje gorący status. Przecież musisz być na bieżąco. Musisz pędzić, gnać, żyć w szumie informacyjnym, brać na siebie więcej, więcej, więcej i więcej. Czujesz, że już się z ciebie przelewa, że emocjonalnie, duchowo i fizycznie nie dajesz już rady, lecz nie możesz zostać w  tyle. Musisz wiedzieć co dzieje się wokół. Tego wymaga od ciebie świat. Stracisz czujność – stracisz swój dobry wizerunek. Lepiej znać się na wszystkim po trochu i lawirując, maskować swoją niekompetencję, niż znać się dobrze na jedne rzeczy. Jedna, to nic. Liczy się masa. Wszędzie i zawsze.

Flej to uzależniony od newsów dziennikarz pracujący w portalu internetowym, którego celem nadrzędnym jest pogoń za dobrym materiałem. Wszędzie, za wszelką cenę, czasem nawet mimochodem. Jego umysł wytrenowany jest tak, że wokół siebie tak naprawdę widzi jedynie to, co może wykorzystać. Nieustannie dzwoniący smartfon, stały dostęp do Internetu i mnożące się wokół „gorące” tematy, to jego życie. Bohater odczuwa przymus ciągłego gromadzenia informacji – i to nie byle jakich. Jego wiadomości mają generować lajki, mają tworzyć superbazę klikalności, ‘szerowalności’, followersów, oglądalności i wzbudzać (chociażby powierzchowne i pozorne) zainteresowanie. Jego być to istnieć w sieci.

Wydaje się, że Michał Olszewski podszedł do tematu współczesnych uzależnień bardzo serio – jego bohater stanowi idealny (choć skrajny) przykład osoby niezdolnej do bycia offline. Taka sytuacja bowiem, chociażby chwilowa, generuje w nim poczucie głębokiego nieszczęścia. Mężczyzna ma poczucie, jakoby omijało go coś niezwykle istotnego, jakoby życie toczyło się poza nim i zabraniało mu do siebie dostępu.

Autor wykreował postać człowieka, który przeraża. Mimo że my – chcąc, nie chcąc – także jesteśmy dziś uzależnieni od bycia online, wydaje się, że mało kto doprowadził się już do stanu, w jakim znajduje się Fej. Chociaż... spróbujcie na cały dzień wyłączyć telefon i dostęp do Internetu. Czujecie to niebezpieczeństwo? Czujecie to nerwowe mrowienie? Świerzbią was ręce, korci sprawdzenie tego, co tam u znajomych na Facebooku, Twitterze albo na Instagramie? To niezawodny znak naszych czasów.

#Upał ma być ostrzeżeniem, ma być biciem na alarm przed tym, co niedługo może się wydarzyć. Ma być przestrogą dla tych, którzy nie chcą skończyć jak Fej, którzy nie chcąc tak mocno zrujnować swojego życia, doprowadzić się do formy wydmuszki, po to tylko, by pozornie być na bieżąco i coś znaczyć. Nie jest to lektura wygodna – i wcale nie przez bardzo specyficzny język, język internetowej nowomowy, czasem wręcz nowoczesny bełkot. Książka będzie Was uwierać, bo w wielu miejscach przejrzycie się w niej jak w zwierciadle.

Przy tym wszystkim niejako od kuchni pokazuje ona pracę dziennikarza portalu internetowego – gotowe szablony wypowiedzi, pod które wstawić należy jedynie odpowiednie daty i nazwiska; wzoru podkręcania newsów, haseł, które zwiększą oglądalność. Autor pokazuje jak omamia i ogłupia nas zalew błahych, nic nieznaczących informacji, którym wciąż dajemy się pochłonąć, a które nierzadko ewokują agresję, robią wodę z mózgu i zaśmiecają nasze wnętrza.

Odnoszę wrażenie, że to lektura obowiązkowa dla wszystkich tych, którzy na bieżąco śledzą doniesienia mediów, a którzy nie zostali jeszcze na tyle ogłupieni, by nie dostrzec swoich problemów, gdy zostaną im brutalnie wytknięte i nie poddać się autorefleksji.  

Niepokojąca, ale ważna.



sobota, 25 marca 2017

Jezioro łabędzie - Charlotte Gastault



Jezioro łabędzie wydawnictwa Mamania, to najpiękniejsza książka ostatnich kilku lat.

Choć fabułę baletu Piotra Czajkowskiego zna chyba każdy, zanim wybierzecie się z dzieckiem na widowisko, warto mu pokrótce przybliżyć historię opowiedzianą na jego motywach przez Charlotte Gastault. Opowiedzianą nie tyle słowami, ile obrazami.

Książę pochodzący z krainy jezior i lasów marzy o prawdziwej miłości, a jego rodzice o jego rychłym ożenku. Pewna zaś księżniczka – Odetta – została tymczasem zamieniona przez czarnoksiężnika w łabędzia. Gdy się spotykają, zaczyna rodzić się uczucie. Tylko tyle i aż tyle. Historia tej miłości porwała i porwie jeszcze niejednego. Tymczasem jednak, dzięki Gastault, zyskała ona nowe, cudowne życie. I specjalnie z myślą o młodym czytelniku – zmieniono jej zakończenie.

Publikacja ta jest arcypiękna, wycyzelowana, stworzona z nieprawdopodobną dbałością o szczegóły i pomysłowością. Każdego chwyci ona  za serce i każdy, kto ją zobaczy, będzie chciał być w jej posiadaniu.


Ażurowe, imitujące koronkę, wycinankowe, witrażykowe ilustracje są delikatne, wykonane kunsztownie, widać po nich benedyktyńską pracę włożoną w każdą kolejną stronicę, która jest niczym innym, jak małym dziełem sztuki. Nie wiem czy mam w swojej biblioteczce piękniejszą książkę i nie sądzę, bym kiedykolwiek miała mieć. To absolutny numer 1. 

Przy przewracaniu każdej kolejne strony ma się wrażenie, jakoby bohaterowie ożywali – rośliny, postaci – wszystko wprawione zostaje w ruch za sprawą delikatnych drgań powietrza. Publikacja niesłychanie pobudza wyobraźnię, cieszy oko i – mimo dość jednolitej kolorystyki – skrzy się w słońcu i wprowadza atmosferę tajemniczości oraz magii północy, tak istotną dla fabuły.  

Czysta finezja i artyzm. 











piątek, 24 marca 2017

Załatw pogodę, ja zajmę się resztą - Renata Frydrych



Bohaterka książki, Pola Kukułka, ma 27 lat i troje dzieci, które bardzo kocha. Jako że nie wszystkie są jej, a jej ukochany zmarł, kobieta musi szybko wyjść za mąż, by uzyskać szansę na adopcję dzieci zmarłego partnera. Panie z poradni nie są przekonane o jej zdolnościach wychowawczych, a warunki w jakich dzieci żyją także w ich opinii nie są korzystne dla ich prawidłowego rozwoju. 

Sprawy postanawia wziąć w swoje ręce Rzeczywistość. Ona zadbała bowiem o to, by kandydatów na mężów wokół Poli nie zabrakło. Klęska urodzaju jest jednak równie niepożądana jak posucha. Kobieta bowiem nie wiem kogo słuchać – serca czy głosu rozsądku. Każde bowiem wskazuje jej zupełnie inną drogę. 

Łukasz, Paweł, Wiktor – trzech kandydatów, każdy z innego świata. Szef kuchni, lekarz i gwiazda coachingu. Nieśmiali, przebojowi, weseli, pewni siebie, jąkający się – Pola może wybierać z całej palety cech. Poza swoimi uczuciami musi jednak zadbać o coś jeszcze – o uczucia dzieci, dla których wybranek ma być opiekunem. 

Załatw pogodę, ja zajmę się resztą to niezwykle ciepła, pogodna, rodzinna, pozytywna opowieść o poszukiwaniu szczęścia i miłości. Głowna bohaterka – nieco roztrzepana, zagubiona i niepewna własnej wartości – to postać, którą polubicie z miejsca. Niewyidealizowana, przestylizowana, lecz całkowicie normalna: z problemami, wiecznym brakiem czasu, niezdecydowaniem, jednak gorącym i wielkim sercem, którym chętnie obdarzyłaby cały świat. Wsparcie ma w rodzinie, która kibicuje jej jak może i chroni na każdym kroku. 

Pola to taki powiew świeżości – zarówno na kartach powieści, jak i w życiu jej bohaterów, wtłoczonych w sztywne schematy pracy. Jest kobietą, która musi zainteresować, choć wcale typową zdobywczynią męskich serc nie jest. Wręcz przeciwnie – jawi się jako niepokojąco normalna, zraniona dziewczyna, poszukująca własnej drogi. Zagubiona jak większość współczesnych młodych kobiet. Rzeczywistość co rusz płata jej figle – nie chce bowiem jedynie zdobyć dla niej Księcia, lecz także utwierdzić ją w przekonaniu, że jest wiele warta i niepotrzebnie ukrywa swoje talenty. 

Mimo że książka ta jest typową komedią romantyczną, wcale nie jest cukierkowa. Jest w niej wszystko to, co w dobrej, lekkiej powieści znaleźć się powinno – humor, pozytywny wydźwięk, mnogość barwnych bohaterów, uwypuklenie pozytywnych cech i wskazanie na to, że każdy – bez względu na zawód, sposób mówienia czy usposobienie – ma prawo do szczęścia. 


Ciepła, zabawna, pełna przedziwnych zwrotów akcji opowieść, która z pewnością wywoła uśmiech na waszych twarzach. Warto! Dla relaksu, rozluźnienia, dobrych wrażeń.




  




czwartek, 23 marca 2017

I cóż, że o Szwecji - Natalia Kołaczek



I cóż, że o Szwecji to książka autorki, która jak nikt inny w polskiej blogosferze zna się na Szwecji – Natalii Kołaczek, autorki Szwecjobloga, którego czytam namiętnie, i którego lekturę polecam wszystkim tym, którzy chcieliby swoją wiedzę uzupełnić, jak i tym, którzy zasmakują w książce i nawet się nad kontynuowaniem szwedzkiej przygody nie będą zastanawiać.

Publikacja ta jest bardzo przekrojowa – autorka przyjęła sobie za cel opowiedzenie wszystkiego po trochu, po to, by rozbudzić zainteresowanie czytelnika opisywanym przez nią krajem i jego mieszkańcami. Będzie zatem trochę języka, trochę tradycji, trochę kultury, trochę kulinariów, trochę zwyczajów i ciekawostek.

Jako że literaturę faktu poświęconą Szwecji czytam nałogowo, ciekawa byłam czy w książce tej znajdę jakąkolwiek informację, której wcześniej bym nie przeczytała. Ku mojej wielkiej uciesze smaczków takich jest wiele. Autorka nie dość, że jest specjalistką od wyszukiwania szwedzkich newsów, wszak język opanowany ma do perfekcji, to jeszcze przekazuje informacje z pierwszej ręki – wiele anegdotek pochodzi z jej podróży do Szwecji. A te są zawsze najciekawsze.

I tak oto dowiecie się czym jest syndrom Bullerbyn, jak dogadać się z uchodzącym za introwertycznego i małomównego Szwedem, dlaczego w sklepowej kasie okazuje się, że płacicie inaczej niż sobie policzyliście (sprawdziłam empirycznie, prawda to!), dlaczego Szwedzi uważają, że królewskie dzieci są traktowane niesprawiedliwie, pogotujecie z niestroniącym od przekleństw Food Emperorem i dowiecie się dlaczego klnie po polsku z takim upodobaniem, poznacie wszelkie możliwe powody do świętowania, uzyskacie odpowiedź na to przez ile lat szwedzka zabudowa będzie jeszcze tak charakterystycznie czerwona i dowiecie się jak przejawia się słynne szwedzkie równouprawnienie.

Wielkim plusem jest to, że autorka podczas przytaczania kolejnych informacji, buduje możliwie najdokładniejszy kontekst – nierzadko historyczny. Jest to ogromną zaletą, bowiem pozwala usytuować zjawisko / słowo / wydarzenie w odpowiedniej przestrzeni, a co za tym idzie – lepiej je zrozumieć i zapamiętać.

Całość przeplatana jest fotografiami, które to budzą tęsknotę za Północą, to zaś wzmagają apetyt i rozbudzają ochotę na słodycze, innym zaś razem pozwalają na przeniesienie się w pamięci i wyobraźni do miejsc odwiedzonych i tych wciąż nieznanych. Kołaczek sprawia, że terra incognito staje się oswojona, zrozumiała, niemalże własna i swojska. Zdecydowanym walorem jest także wydanie, szczególnie zaś dobrej jakości papier.

Jeśli towarzyszy Wam fascynacja krajami skandynawskimi, jeśli Szwecja jest Waszym spełnionym lub wciąż niespełnionym marzeniem, jeśli lubicie odkrywać kultury bliskie, a jednocześnie całkiem inne niż nasza – książka będzie dla Was bardziej niż satysfakcjonująca. 

Nabierzecie ochoty na więcej, gwarantuję;)


środa, 22 marca 2017

Bóg w wielkim mieście - Katarzyna Olubińska



Bóg w wielkim mieście to książka, która wprost idealnie wpasowuje się zarówno w tematykę wielkopostną, jak i wiosenną. Jednocześnie budzi do życia, powtórnie nawraca i świadczy, jak i ożywczo wpływa na wiarę, na jej przeżywanie, odnajdywanie Boga w codziennym życiu i – co tu dużo kryć – szukanie Go w mieście. Większym bądź mniejszym.

Autorka książki, Katarzyna Olubińska, dziennikarka programu Dzień Dobry TVN, podobnie jak większość jej rozmówców od jakiegoś czasu doświadcza żywej wiary. Kościół stał się dla niej przestrzenią, w której żyje i rozmawia z Bogiem, przestał być zaś miejscem, w którym może się jedynie wyciszyć i pomyśleć nad dalszym planem dnia. Owszem, ma świadomość jego niedoskonałości, wszak jest wspólnotą grzesznych ludzi, jednak nie sprawia to, że go przekreśla. Wręcz przeciwnie.

Kilka lat temu założyła ona blog Bóg w wielkim mieście, którego nazwa inspirowana jest tytułem serialu kiedyś jej imponującego, a który dziś przefiltrowany przez pryzmat Bożej miłości objawił przed nią swoje zupełnie nowe oblicze i pozwolił na stworzenie miejsca w sieci, które byłoby odpowiedzią na jej pragnienia.

Książka o tym samym tytule wyrosła z bloga i jest jego dopełnieniem. Na jej kartach spotkało się kilkanaście osób znanych z mediów, żyjących na co dzień w wielkim mieście i dokładających wszelkich starań, by nie tylko Boga w nim nie zgubić, ale jeszcze być z Nim w stałej łączności.

Przeczytamy wywiady z Krzysztofem Antkowiakiem, Izą Miko, Mariką, Agnieszką Cegielską, Wojciechem Modestem Amaro, Krzysztofem Skórzyńskim, Anną Kalczyńską-Maciejowską, Sebastianem Fabijańskim, Maciejem Musiałem, Kamilą Kuboth-Schuchardt i Tomaszem Scguchardtem, Krystianem Wieczorkiem, Idą Nowakowską i Marcinem Gortatem.

Odpowiadać będą oni między innymi na pytania o działanie Boga w ich życiu, o ulubione fragmenty Pisma Świętego, momenty nawrócenia, autorytety, o sposób budowania bliskości z Nim i o to, o co najczęściej się modlą. Świadectwa będą różne, każde jednak stanowić może inspirację dla każdego z nas.

Poza wywiadami, na książkę składają się także przemyślenia samej autorki na temat wiary i Boga dostrzeganego przez nią w codziennym życiu. Olubińska pięknie opowiada, aż chce się czytać, nie ma się ochoty książki odstawiać, choć jednocześnie po jej lekturze odczuwa się tak przemożne pragnienie modlitwy i wyciszenia, że takie odstawienie tekstu okazuje się wyższą koniecznością.

Całości dopełniają piękne zdjęcia i grafiki otwierające kolejne działy. Cieszą oko i dodają walorów estetycznych. 

Przepięknie wydana, wspaniała tak pod względem treści, formy, jak i grafiki. Dla mnie jest idealna i przez to niosąca wiele śladów użytkowania – nie mogąc się z nią rozstać, nosiłam ją ze sobą wszędzie, by co rusz czerpać z niej krzepiące słowa i inspirację. Takich świadectw, takich ludzi na co dzień nam trzeba.


Cudowna, bo o cudzie wiary rozprawiająca. Ja jestem zachwycona.



wtorek, 21 marca 2017

Księga luster - E.O. Chirovici


Księga luster to powieść wciągająca od pierwszych stron.

Oto słynny agent literacki, Peter Katz, otrzymuje fragment książki, nad którą w normalnych okolicznościach by się nie pochylił. Coś jednak każe mu ją przeczytać, a gdy mężczyzna poddaje się temu wewnętrznemu naciskowi, zostaje wciągnięty bez reszty. Przedmiotem narracji jest pewne niewyjaśnione morderstwo popełnione na znanym profesorze psychologii, Josephie Wiederze, do którego popełnienia prawdopodobnie przyznawać będzie się jego autor, związany z nim kiedyś pracą zawodową. Z nim i z pewną atrakcyjną panią psycholog, z którą łączyła go (ich) zażyłość o nie do końca jasnej proweniencji. Tego jednak nie wiemy, gdyż rękopis urywa się, zaś jego twórca niespodziewanie umiera, nie pozostawiając żadnych dyspozycji ani wskazówek na jego temat. Zaintrygowany agent, wietrząc doskonały materiał na chwytliwą książkę, postanawia dowiedzieć się co stało się w  domu profesora w dniu zabójstwa. Zatrudnia dziennikarza śledczego, ten zaś postanawia skontaktować się z detektywem, który przed laty prowadził sprawę, lecz nie pokierował nią należycie, gdyż ciągle był pod silnym wpływem alkoholu. Od 25 lat sprawa ciąży mu na sumieniu, a prywatne wznowienie śledztwa jest dla niego szansą na odkupienie win i zaniedbań. Tropy rwą się, Katz nie potrafi dociec prawdy, bowiem oplata ją misterna sieć kłamstw plecionych i dopracowywanych przez lata.

Faktycznie, E.O. Chirovici stworzył szkatułkową powieść kryminalną, w której jedna odkryta sprawa prowadzi do kolejnego zamkniętego pudełeczka, te zaś do kolejnego i kolejnego, i kolejnego. Nikt nie wie, co zostanie odkryte w ostatnim i czy tym, co zostanie odnalezione, aby na pewno będzie prawda, czy też jej lustrzane, zniekształcone odbicie. Spojrzenie na sprawę i relacje łączące zaangażowane w nie osoby zmienia się w zależności od tego, komu zostanie oddany głos. Każdy konfabuluje, ubarwia rzeczywistość, oddaje swój punkt widzenia (czy aby rzeczywisty?) i komplikuje sprawę. Czytelnik do samego końca nie wie, w co wierzyć, komu ufać i kto mówi prawdę. Postawiony on zostaje w roli detektywa, który samodzielnie dociec musi istoty rzeczy, bowiem zmieniający się co rusz narratorzy, niczego mu nie ułatwią, a wręcz przeciwnie – prowadzą z nim zwodniczą grę. Zastanawiające jest również to, jak zmienia się myślenie odbiorcy podczas lektury – wydaje się, że w pewnym momencie to, kto zabił staje się sprawą drugorzędną. Istotniejszy okazuje się sposób mówienia o sprawie, psychologiczne gry, mamienie słowem, oszukiwanie i tworzenie nowych półprawd, mających zaciemnić obraz i nie pozwolić na jego pełne odsłonięcie, niż to, kto faktycznie dopuścił się morderstwa.

Historia pełna jest niedopowiedzeń, niedomówień, urwanych w połowie fraz, dochodzeń, śledztw, a przez to wszystko niezwykle frapująca i angażująca czytelnika, który odczuwa przemożną chęć rozstrzygnięcia zagadki rękopisu.

Bardzo dobra. 

poniedziałek, 20 marca 2017

Słonie w naszym domu - Astrid Henn, Stephanie Schneider



Słonie w naszym domu Astrid Henn i Stephanie Schneider to niezwykle wdzięczna i czarująca propozycja dla młodego czytelnika, dzięki której dorosły (dziecko wszak to wszystko doskonale wie!) przekona się, jak wielkim kłopotem i zbędnym balastem są uprzedzenia.

Oto na czwarte piętro wprowadzili się nowi sąsiedzi. Dorośli nie są zadowoleni – nowi robią mnóstwo hałasu. (...)

Nowi budzą w nich niczym nieuzasadnioną niechęć, tym bardziej, że maja wrażenie jakoby nowy oznaczał jednoznaczne kłopoty.

Wiedziona dziecięcą ciekawością Fisia kieruje swoje kroki prosto pod ich drzwi, chcąc dowiedzieć się czy nie została obdarowana przez los towarzystwem nowych dzieci, z którymi mogłaby spędzać całe długie popołudnia.

Kogo zastanie po drugiej stronie drzwi? Kim są nowi?

Słonie w naszym domu to książka podejmująca temat tolerancji oraz niesłusznej niechęci do nowych, a tym samym – obcych. Obcych, których nie chcemy oswoić, bo musiałoby to oznaczać wyjście poza własną strefę komfortu. To także książka o obmowie, łatwości w ferowaniu sądów, nawet bez jakiejkolwiek wiedzy na dany temat.

(...)

Polecam.





Tekst dostępny w całości na:


niedziela, 19 marca 2017

Rybak znak Morza Wewnętrznego - Ursula Le Guin



Rybak znad Morza wewnętrznego to trzeci po Ziemiomorzu i Sześciu światach Hain wydany w Polsce nakładem wydawnictwa Prószyński i S-ka sążnisty zbiór opowieści Ursuli Le Guin, niekwestionowanej mistrzyni swojego gatunku.

Na całość tomu składają się cztery zbiory opowiadań (Wszystkie strony świata, Rybak znad Morza Wewnętrznego, Cztery drogi ku przebaczeniu, Urodziny świata) oraz jedna samodzielna powieść (Opowiadanie świata).

Wszystkie strony świata to siedemnaście krótkich form prozatorskich, przeznaczonych do czytania w dowolnej kolejności – linearność nie jest konieczna.  Ich tematyka oscyluje wokół smoków, podróży kosmicznych, czarodziejów, a obok nich – wokół samotności poczuciu wyobcowania. Każde z opowiadań zawiera odautorskie komentarze.

Tytułowy Rybak znad Morza Wewnętrznego to zbiór za temat przewodni przyjmujący różnice w postrzeganiu świata między ludźmi.

Cztery drogi ku przebaczeniu to z kolei opowiadania, które czytane w całości tworzą jednolitą całość. Każde kolejne uzupełnia następne, prezentując rozważania narratora na temat niewolnictwa oraz praw kobiet.

Urodziny świata to zaś zbiór ukazujący ludzi różniących się od nas zarówno pod względem fizjologicznym, jak i pod względem panujących w ich świecie norm. Różnice te jednak wyjaskrawiają podobieństwa. Te zaś sprowadzają się przede wszystkim do odczuwania.

Książkę zamyka Opowiadanie świata, będące powieścią pochylająca się nad światem, w którym dominuje kultura obrazu, dźwięku oraz wszechobecny kult nauki i rozwoju. Jedna z bohaterek robi wszystko, by odzyskać świat utracony, a wraz z nim zagubioną tradycję.

Choć każdy z elementów składowych książki różni się od kolejnego, z każdego wyziera motyw osamotnienia oraz odmienności i prób jej oswojenia oraz zrozumienia. Alternatywne światy zarysowywane przez Le Guin fascynują, a jej szacunek dla czytelnika wyraża się w takim operowaniu językiem, by radości lektury nie zabić poprzez nadmierne operowanie terminologią techniczną.

Le Guin od lat cieszy się uznaniem nie tylko swoich fanów, ale także naukowców – socjologów, literaturoznawców i innych badaczy, którzy w jej tekstach odnajdują przyczynek do dalszych prac, a same dzieła uznają za ogólnoludzkie i uniwersalne. Zbiór ów, podobnie jak poprzednie, może stać się pretekstem do refleksji o szerokim wymiarze – znajdziemy w nim bowiem konteksty psychologiczne, społeczne, filozoficzne i inne. Książkę można analizować wielopłaszczyznowo – tak naskórkowo, jak i dogłębnie, każdorazowo odnajdując nowe przestrzenie interpretacyjne.



Czytaj także:



sobota, 18 marca 2017

Potęga kiedy. Żyj w zgodzie ze swoim naturalnym rytmem - Michael Breus

Potęga kiedy. Żyj w zgodzie ze swoim naturalnym rytmem Michaela Breusa to książka chronobiologa i psychologa klinicznego, mająca na celu poprawić jakość życia poprzez synchronizację rytmu naszej pracy z wewnętrznym zegarem biologicznym.

(...)

Breus dotyka właściwie każdej sfery życia. Pokazuje, jak wielka siłą jest tytułowe „kiedy”, proponując różne pory wykonywania zadań dla każdego z chronotypów. I tak odpowiada na pytania między innymi o to, kiedy najlepiej jeść, kiedy dzwonić z ofertami, kiedy uprawiać seks, kiedy zapamiętywać, kiedy opowiadać żarty, kiedy pisać maile, kiedy dojeżdżać do pracy, kiedy czytać dla przyjemności i wiele, wiele innych.

Istotne podczas lektury tejże publikacji jest to, że wcale nie trzeba czytać jej całościowo. Tak naprawdę możemy sięgać po nią wedle potrzeb, „skakać” po kolejnych stronach, doczytując jedynie te fragmenty, które odpowiadają naszemu chronotypowi (...).


Jeśli zatem jesteście w stanie wprowadzić w swoje życie drobne zmiany w rytmie dobowym, po to, by osiągnąć rewelacyjne efekty i uczynić swoje życie szczęśliwszym – ta książka będzie dla Was więcej niż satysfakcjonująca.




Tekst w całości dostępny na:


piątek, 17 marca 2017

5 złotych - Jae-hyuk Cha, Eun-young Choi



Ile warte jest 5 złotych?
O tym będzie miał szansę przekonać się pewien mały chłopiec, bohater książki Jae-hyuk Cha i Eun-young Choi.

Gdy po dłubaniu w nosie i wylegiwaniu się wraz z psem na kanapie, częstych zmianach pozycji z nudów, chłopiec nurkuje pod stolikiem, a tam odnajduje bezpańską pięciozłotówkę. Wiedziony impulsem postanawia spożytkować znalezisko i pozostawiając swojego pupila w domu, wybiera się na miasto, chcąc dokonać dobrej decyzji zakupowej. Przygląda się luksusowym samochodom, obserwuje sklepowe witryny z sukniami wizytowymi, nowoczesnymi komputerami, eleganckimi butami i torebkami, obserwuje sklep z psim jedzeniem, przeróżnymi modelami okularów, przedziwnych kapeluszy, cennej biżuterii, bada kilka modeli rowerów, aż wreszcie dokonuje wyboru.


Jaką wartość miało dla chłopca znalezione 5 złotych? Żeby się przekonać, musicie zajrzeć do książeczki, która bez użycia jakichkolwiek słów, operując jedynie grafiką, przedstawia młodemu czytelnikowi wartość pieniądza, ucząc go, jak bardzo trzeba oszczędzać, by móc pozwolić sobie na przyjemności.

W publikacji dominują odcienie szarości, błękity, czerń, granaty i brązy, przełamane gdzieniegdzie przygaszoną żółcią i beżem. Kolorystyka przywodzi na myśl deszczowy, ponury dzień, podczas którego  rodzą się idee.

Jeśli chcecie nauczyć swoje pociechy wartości pieniądza, 5 złotych będzie dobrym wstępem do pouczającej pogadanki.

czwartek, 16 marca 2017

Śpij, Króliczku - Jörg Mühle



Śpij, króliczku Jörga Mühle to pełna uroku książeczka wspomagająca usypianie małego dziecka.
Dzięki niej, młoda mama / młody tata, będą mogli wykonywać ze swoją pociechą te same czynności, które w  chwili czytania wykonuje króliczek. Dziecko zaś, widząc, że ten grzecznie kładzie się do łóżka, z pewnością będzie chciało mu towarzyszyć i pomagać. Nie będzie już bowiem odgórnego „do spania”, tylko przyjemne, oswojone zasypianie z milusińskim bohaterem.


Króliczkowi trzeba poprawić poduszeczkę, podrapać go w  uszko, pogłaskać po pleckach, przykryć, dać buziaka i zgasić światło. I już, gotowe! Króliczek i dziecko śpią. Prawda, że proste?;)

Ilustracje są barwne, duże, a dzięki kartonowym kartkom, maluch z  łatwością będzie mógł książkę chwycić i przewracać kolejne stronice. Tekstu jest niewiele – w  sam raz, by nie rozpraszać dziecka, lecz wspierać jego proces zasypiania i naśladowania.

Usypianie dziecka jeszcze nigdy nie było tak proste i przyjemne.

No, chyba że Wasza pociecha zamiast zasypiać, zacznie bawić się w najlepsze. Wtedy jednak będziecie mogli u niej rozwijać zdolności naśladowcze, a przez to wspierać procesy poznawcze. A więc żadna strata, same plusy;)

Polecam przegorąco! To jedna z moim ulubionych dziecięcych książeczek ostatnich miesięcy. I nie, wcale nie ze względu na króliczka. No, może troszeczkę...:)



środa, 15 marca 2017

Judasz. Biografia kulturowa - Peter Stanord



Judasz. Biografia kulturowa Petera Stanforda to wieloetapowa wędrówka szlakiem Iskarioty, wiodąca od czasów Chrystusa, aż po współczesność, próbująca nakreślić kształtowany przez lata wizerunek jednego z największych zdrajców wszech czasów.

Autor podążą śladem Judasza, sprawdzając czy w świetle najnowszych odkryć archeologicznych (jak chociażby głośna przed paru laty Ewangelia Judasza) nie okaże się aby, czy postać ta nie została niesłusznie zakłamana przez historię, a jej imię potępione zupełnie niesłusznie.

(...)

Stanford zdecydował się na ujęcie postaci w bardzo szerokim kontekście kulturowym, robiąc to jednocześnie bardzo zachowawczo. W książce tej na próżno szukać jego prywatnych opinii na temat analizowanej postaci. Całość jest niezwykle obiektywna i szczegółowa – tak w miejscach jednoznacznie Judasza przekreślających, jak w tych punktach, które próbują go wybielić i zrekonstruować jako bohatera tragicznego, którego ofiara (sic!) była konieczna dla dopełnienia się misji chrystusowego zbawienia ludzkości.  Autor odmalowuje jego wizerunek na tle przemian politycznych, historycznych, kulturowych, religijnych i społecznych.

(...)

Poza odnotowaniem wizerunku Iskarioty, książka obfituje w ciekawostki uporządkowane alfabetycznie – każdej literze alfabetu przyporządkowane jest wykorzystanie imienia Judasz w ziołolecznictwie, współczesnej kulturze (grach komputerowych) oraz wielu innych dziedzinach.
Autor stawia pytanie o to, kim był Judasz – skończonym łajdakiem czy też trybkiem w boskim planie? Kwestia pozostaje pozostawiona bez jednoznacznej odpowiedzi. Tę czytelnik musi odnaleźć sam.


Bardzo dobra rzecz. 


Tekst dostępny w całości na:


wtorek, 14 marca 2017

Magia olewania - Sarah Knight



Magia olewania spod pióra Sary Knight, to książka będąca swoistą odpowiedzią na Magię sprzątania Marie Kondo. Tam, gdzie kończy się sprzątanie przestrzeni wokół siebie, tam rozpoczyna się porządkowanie swojego wnętrza, relacji i zobowiązań. I o tym właśnie traktuje Magia olewania realizująca zasadę Zero Żalu.

Oto Knigth proponuje czytelnikowi rozwiązania, mające pozwolić mu na odcięcie się od szkodliwych relacji lub na uwolnienie się od spędzania czasu na aktywnościach, które nie dają żadnej radości, lecz realizowane są ze względu na poczucie obowiązku wobec bliskich. Autorka każe przeciwstawiać się temu, co nie daje nam spełnienia, lecz powoduje frustrację lub jawi nam się jako marnotrawienie czasu, energii lub / i pieniędzy.

Autorka dąży do tego, by zapewnić swojemu czytelnikowi wolność. Proponuje mu sporządzenie list rzeczy do olania i zachęca do natychmiastowej realizacji planów. Miejsca newralgiczne, potrzebujące oczyszczenia, dzieli według następujących kategorii: rzeczy, praca, przyjaciele / znajomi / obcy oraz rodzina.

Zajęcie się każdą z  powyższych sfer w odpowiedniej kolejności, pozwolić ma na odetchnięcie pełną piersią i pozyskanie mnóstwa czasu i energii na realizację istotnych dla nas zadań.

Wszystko to w swej formie przypomina książkę Kondo – taka sama lista zadań do wykonania, podział na strefy, powolna realizacja zadań i finalnie – wyzwalające poczucie życia w prawdzie i uporządkowania przestrzeni wokół siebie. Teraz nie będą Was już rozpraszać ani porzucone skarpetki, ani lista aktywności, na które nie macie ochoty. Misja ukończona.

Mnie Knight niestety nie udało się przekonać – owszem, sama idea bardzo słuszna, jak najbardziej godna poparcia, jednak książka – nie do końca spełnia swoją rolę w realiach polskich. Najwięcej korzyści wynieść z niej mogą osoby pracujące w korporacjach, uwikłane w trudne relacje zawodowe. Mnie jednak połowa podjętych kwestii nie dotyczyła, co sprawiło, że w ostatecznym rozrachunku całość jawi się jako nieszczególnie pożyteczna. Wyjątkiem będzie sytuacja, gdy potraktujemy ją jako zaszczepienie idei, a filozofię Zero Żalu wprowadzimy na własnych zasadach do swojej sytuacji życiowej.



Premiera 15 marca.

poniedziałek, 13 marca 2017

Sekrety roślin - Anne-France Dautheville


Sekrety roślin Anne-France Dautheville ze wstępem Jeana-Marie Pelta, to publikacja wyrosła z fascynacji światem roślin.

Autorka przez lata gromadziła ciekawostki i krótkie wiadomości dotyczące flory. Książka ta jest niczym innym, jak zgromadzonymi w jednym miejscu dwustoma faktami z życia roślin. Część zaskakuje, część bawi, gros przyprawia o dreszcz przerażenia. Jeśli myślicie, że człowiek zbadał już wszystko, a natura nie ma żadnych tajemnic – sięgnijcie po tę krótką, acz bogatą w wiadomości kompromitujące waszą niewiedzę publikację.

Dowiemy się między innymi co krety sądzą o naszych próbach wytępienia ich; komu biją dzwoneczki; skąd pochodzi tradycja bożonardzeniowej choinki; poznamy fakty na temat pewnego prehistorycznego morderstwa, a także co robią niektóre rośliny, gdy zanosi się na deszcz, a im nie w smak moknięcie. Różnorodność tematów przyprawia o zawrót głowy, a jest to jedynie wierzchołek góry lodowej. Prawdziwe smaczki pozostają jeszcze do odkrycia.

Żałuję, że wiadomości nie są rozbudowane i choć dla mnie jest to minusem (choć przecież książka nie ma być w założeniu opracowaniem kompletnym), ma to jednak swoje zalety – czytelnik zainteresowany jakimś poruszonym wątkiem (a tych prawdziwy urodzaj!) będzie sprowokowany do sięgnięcia po kolejne teksty, analizujące dane zagadnienie bardziej szczegółowo. Jako wstęp do dalszych badań jest to zatem książka idealna.

Wydaje się, że zainteresowanie światem fauny i flory przeżywa prawdziwy renesans, a mnogość książek poświęconych tej tematyce i zalewająca właśnie rynek wydawniczy i księgarski raduje serce i rodzi nadzieję, że człowiek zainspirowany wrażeniami płynącymi z lektury, na powrót odwróci się w stronę środowiska naturalnego. Gdyby wpływ książek na zachowania ludzi, w tym także Sekretów roślin, mógł być tak wielki, byłoby wspaniale. Trzymam kciuki, a Was zachęcam do czytania.

Jej premiera zaplanowana jest na 16 marca – parę chwil przed astronomiczną wiosną, kiedy to zachęceni coraz dłuższymi dniami i ciepłymi promieniami słońca, chętniej wychodzić będziemy na dwór, odwiedzać lasy, parki, ogrody, działki i wylegiwać się na łonie natury. Będzie to doskonała okazja, by przyjrzeć się bliżej otaczającym nas roślinom i na powrót zachwycić się tajemnicami zielonego królestwa flory. 

Zachęcam do korzystania.




niedziela, 12 marca 2017

Ćwiczenia z przyrody Deyrolle 2 - Anne-flore Durand



Ćwiczenia z przyrody Deyrolle 2 to nic innego jak właśnie tytułowe ćwiczenia, oparte na reprodukcjach XIX-wiecznych tablic przyrodniczych, kilka pokoleń temu wykorzystywanych jeszcze w szkolnych podręcznikach.

Zadaniem publikacji jest krzewienie wiedzy o przyrodzie i zachęcanie młodych pokoleń do jej obserwacji. Jako że ilustracje są wykonane niezwykle starannie, estetycznie i z dbałością o szczegół, nic nie straciły na swojej aktualności, a zatem także i dziś mogą pełnić te samą funkcję, bez konieczności wnoszenia poprawek czy dostosowywania do współczesnych potrzeb ilustratorskich.

Anne-flore Durand przygotowała książkę zawierającą zarówno tablice prezentujące rasy koni, jak i przekrojową budowę konkretnych gatunków roślin czy owoców. Ponadto skupia się ona na elementach życia codziennego, takich jak sprzęt wykorzystywany w mleczarstwie czy też typy drewna produkcyjnego.

Obok kapitalnych grafik znajdują się ćwiczenia do wykonania przez dzieci – krzyżówki, wykreślanki, kwizy, odgadywanie gatunku zwierzęcia na podstawie podanych informacji i w oparciu o dane z sąsiedniej strony, labirynty, kolorowanki, naklejanki, zadania matematyczne, prace manualne (przygotowanie figurek z masy migdałowej), łączenie kropek i wiele, wiele innych.

Mnogość i różnorodność zadań sprawia, że dziecko nie ma szans nudzić się podczas wertowania książki i wykonywania kolejnych ćwiczeń. Książka została skomponowana tak, by ciekawość czytelnika była stale wzmagana, a uwaga podtrzymywana. Jej zdecydowaną zaletą jest przygotowanie jej tak, by dziecko mogło spędzić z nią sporo czasu, stale utrwalając zdobytą wiedzę.


Idealny przykład publikacji promującej naukę przez zabawę, dzięki której biologia i przyroda nie będą już miały przed nikim tajemnic. 


sobota, 11 marca 2017

Przyjęcie dla motyli - Ruth Krauss, Maurice Sendak


Przyjęcie dla motyli to urokliwa książeczka będąca zbiorem myśli i sformułowań ujętych prze Ruth Krauss, które mogły wyjść (i z pewnością kiedyś wyszły) z ust obserwowanych przez nią dzieci. Niezwykle przenikliwe i dosadne, choć proste do bólu. Takie, na jakie stać tylko dziecko – nieskrępowane, niczym się nieprzejmujące, wolne i zawsze szczere.

To swoista księga dziecięcych mądrości, skrzydlatych słów i sentencji, które z niezwykłą gracją oddają rzeczywistość. Kto bowiem trafniej niż dziecko mógłby powiedzieć, że „wczoraj to znak, że przyszedł następny dzień” albo „kiedy jesteś bardzo, bardzo zmęczona, po prostu wyrzuć ten zmęcz”. 

W  tej prostocie przypomina mi ona złote myśli Kubusia Puchatka. Podobny ton, podobna tematyka, podobna warstwa językowa.

Dziecięco, a jednocześnie błyskotliwie. Ta książeczka to prawdziwa perełka, z  której – jak sądzę – więcej radości będą mieli rodzice proponujący ją swoim pociechom. Wszak każdy z  nich, z  powodzeniem mógłby napisać własną, z możliwością cytowania własnych dzieci.

Urocza i mądra. Gorąco polecam.





piątek, 10 marca 2017

Gdy mrok zapada - Jørn Lier Horst



Gdy mrok zapada  Jørn Lier Horsta stanowi prequel serii o śledczym Williamie Wistingu.

Oto Stavern roku 1983. Za pasem Boże Narodzenie, ulice są zasypane śniegiem stale lecącym z nieba. Wisting dopiero co został ojcem dwójki bliźniaków, nad którymi opieka pochłania nie tylko bardzo dużo czasu, lecz również całkiem sporo pieniędzy. Mężczyzna pracuje jako konstabl w policji, często biorąc dodatkowo płatne dyżury, jednak wydarzenia pamiętnego roku stawiają go w sytuacji, która może podnieść jego rangę i przenieść go do wydziału śledczego, o którym skrycie marzy. Za sprawą swojego przyjaciela znajduje się w samym centrum starego przestępstwa – niewykrytego, a przez to niewyjaśnionego morderstwa sprzed lat.

Oto w starej, ledwo trzymającej się stodoły znaleziony zostaje zabytkowy samochód, którego karoseria nosi ślady od kul. Według Wistinga wiele wskazuje na to, że kierowca nie przeżył strzelaniny, nigdzie jednak ani oficjalnie nie zgłoszono zaginięcia, ani nie znaleziono ciała.

Za zgodą swoich przełożonych policjant rozpoczyna swoje pierwsze prawdziwe śledztwo, które nie tylko sprawi, że zostanie postrzegany jako osoba niezwykle dociekliwa i starannie łącząca fakty, której mocną stroną jest dedukcja, ale także dowie się, jak łatwo manipulować faktami oraz ludźmi, i jak wiele zależy od dobrze postawionego pytania. Pierwsze kryminalne doświadczenie nieopierzonego posterunkowego stanie się kluczem do jego dalszej kariery, która płynąć będzie pod znakiem dochodzeń w trudnych sprawach.

Nie ukrywam, że książka moich oczekiwań nie spełniła – powiedzieć, że jest przeciętną, to dosyć eufemistyczne załatwienie sprawy. Odnoszę wrażenie, że jest to najsłabsza jak dotąd powieść autora. Z  czego to wynika? Trudno dociekać czy zabieg jest celowy, mający pokazać, że pierwsza część serii jest najsłabsza, a później jej walory będą wzrastać, czy też jest wypadkiem przy pracy – chwilowym (oby!) spadkiem formy i nieumiejętnie rozegraną i rozpisaną historią.

Pewnym jest, że powieść ta pozostaje daleko w tyle za tekstami opisującymi dalsze losy Williama Wistinga. Dla fanów serii będzie uzupełnieniem wiedzy o ich ulubionym bohaterze, reszta jednak z powodzeniem może tę pozycję pominąć podczas lekturowych wyborów i zacząć od innych części cyklu.


Przeczytaj także:
Ślepy trop - Jørn Lier Horst