Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kafka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Kafka. Pokaż wszystkie posty

piątek, 28 lutego 2014

Zakochany Kafka – Jaqueline Raoul-Duval


Tytuł: Zakochany Kafka
Autor: Jaqueline Raoul-Duval
Wydawnictwo: Pascal
ISBN: 9788376422237

Ilość stron: 304
Cena: 39,90 zł


Franz Kafka zawsze zdawał mi się postacią interesującą – jego powieści zbudowały w mojej głowie obraz człowieka-absurdu, którego codzienność musiała być nietuzinkowa, przynaglająca go do tworzenia tekstów nie przez wszystkich należycie docenianych.
Inna rzecz – wysoko cenię sobie wszelakie opowieści o miłościach pisarzy – są one dla mnie niejako kluczem do wejrzenia w duszę tego, kto pisze tak a nie inaczej, kto z jakichś przyczyn realizuje w swych tekstach temat zakochania w sposób zindywidualizowany i mocno charakterystyczny. Nierzadko zastanawia mnie ile w fikcji literackiej odbicia życia, ile zniekształceń i zakrzywień. Nie ukrywam, że lubię, gdy powieści mające w tytule Zakochany…(wstaw nazwisko odpowiedniego pisarza) pisane są z wykorzystaniem sztafażu romansowo-obyczajowego, ukazując nie tylko suche fakty, ale także realizując je w sposób wciągający dla czytelnika.

Zakochany Kafka sugerował wszystkie te elementy: romantyczna, pastelowa okładka, wskazanie ważnej roli listów, pewna sugestia „powieści o…”, a nie notki encyklopedycznej czy też pracy badawczej, wtrącającej dialogi bardziej w formie cytatu, niż z chęci zwrócenia uwagi na relacje łączące bohaterów.
Książka ta to prawdziwe siedlisko rozmów – często urywanych, krótkich, rzeczowych zdań, które zwłaszcza w pierwszej części przywodzą na myśl dialogi sceniczne dwójki nowo poznanych osób: jedno pytanie nie wynika z drugiego, dialogi nie są płynne, stanowią raczej świadectwo próby zachłyśnięcia się drugą osobą, gestem nieporadnym, życzeniowym i choć do pewnego momentu atrakcyjnym, później – denerwującym.

Brnąc przez pierwsze sto stron miałam wrażenie, że to jedynie szkic przyszłej książki – kontury, zarysy wymiany myśli i wstępna fabuła.
Blurb sugeruje, że książka ta będzie miała charakter powieści biograficznej: i rzeczywiście, kilka ustępów językowo i konstrukcyjnie przypomina powieść, kilka zaś notkę biograficzną zaczerpniętą ze słownika encyklopedycznego, mającą ewidentnie dokumentarny charakter, nie zaś jak chyba chciała autorka, zbeletryzowany.
Moje oczekiwania rozminęły się z tym co zastałam – spodziewałam się tekstu o wiele silniej podporządkowanego regułom powieści, nosiłam się z nadzieją na wciągającą, pełną pasji opowieść o czterech miłosnych obsesjach Kafki, dostałam zaś niemalże podręcznikową relację jego związków, z dodaniem odpowiednich cytatów zaczerpniętych z listów i dzienników.
Wiele ustępów jest zupełnie zbędnych: miały chyba wprowadzić nutkę kontrowersji, jednak realnie niczemu nie służą, raczej zniesmaczają niż wzbudzają ciekawość: jak na przykład wyimek o masturbacjach Kafki na myśl o jednej z panien – po co mi to było wiedzieć?

Tym, co jest plusem, to rzetelne uporządkowanie. W książce zostały wydzielone cztery części, z których każda podejmuje temat kolejnej miłości Kafki. Są zatem:

- Felicja – uczucie chyba najdłuższe i najbardziej chaotyczne: stanowiące raczej miłość listową, przerywaną kilkoma wybitnie nieudanymi spotkaniami. Franz i Felice miotają się, nie są pewni swoich uczuć, zaręczają się i zrywają zaręczyny, raz się wzajemnie zniechęcają, innym razem błagają o jakikolwiek przejaw uczucia, zupełnie nie wiedzą czego chcą, ich pragnienia ciągle się rozmijają, w niczym się nie zgadzają. Felice Kafki nie docenia – mimo że czyta wiele, jego teksty zbywa milczeniem, nie komentuje, czym jawnie daje mu znać, że ich nie aprobuje.
W „czasie Felicji” Franz wikła się uczuciowo także z Gerti i Gretą – są to jednak krótkie, platoniczne, peryferyjne relacje, bez większego znaczenia.
-  Julia – kolejna kobieta, z którą Kafka się zaręcza, ostentacyjnie wyrażając bunt przeciwko pogardzie rodziny, jaką wobec niego i niej (córki szewca) żywili.
- Milena – przy niej Franz z niezwykłą intensywnością uświadamia sobie, że rządzi nim obsesja tego, że nie podoła żadnemu związkowi – to ona jest przyczyną rozpadu każdego z nich. Zwierza się Kafka tutaj ze swojego pierwszego seksualnego doświadczenia, które na zawsze zdeterminowało jego późniejsze decyzje.
 - Dora – kobieta, z którą los zetknął go, gdy był już bardzo schorowany. To chyba jedyny z jego związków, który miał realna szansę przetrwania, oparty był bowiem na prawdziwej miłości, służbie drugiemu, bezinteresownej pomocy i wspólnocie dusz.
Gdy jest toczony chorobą, zaczyna pragnąć żyć: z nią, przy niej, dla niej.

Największym plusem książki jest… wydanie. Staranne, na doskonałej jakości papierze, z naprawdę piękną okładką. Niestety, największym zarzutem wobec treści jest jej wtórność i brak pasji, której oczekiwałabym przy wczytywaniu się w relacje miłosne. Książka ta zdaje się jedynie opracowaniem listów na potrzeby jakiejś pracy, opracowaniem jednak tak słabym, że o wiele większym pożytkiem byłoby skierowanie ku źródłom i odczytanie bezpośrednio dzienników i epistolarnych tekstów Kafki, które przynajmniej nie oszukiwałyby formą i nie pretendowałyby do miana powieści.
Jest wydanie to świadectwem uczuciowego życia geniusza o niezwykle skomplikowanej osobowości: zmiennej, skłonnej do autodestrukcji, nieznośnej, wybuchowej, niezrównoważonej, mam jednak wrażenie, że to zapis wybiórczy, nie ukazujący całości złożonej postaci jaką niewątpliwie był Kafka. Z pewnością sięgnę do Dzienników – mam wrażenie, że one, paradoksalnie, pozwolą mi lepiej zapoznać się z tym, co tutaj zostało potraktowane w mojej opinii po macoszemu.

piątek, 27 września 2013

Odessa i tajemnica Skrybopolis – Peter van Olmen


Tytuł: Odessa i tajemnica Skrybopolis
Autor: Peter van Olmen
Wydawnictwo: EGMONT
ISBN: 978-83-237-5394-0
Ilość stron: 464
PREMIERA 9 PAŹDZIERNIKA

Tytułowe Skrybopolis, to nic innego, jak kolejne literackie miasto książek.
Różne jednak od Moersowskiego Księgogrodu, bowiem zrzeszające w swoich murach wielkich artystów i ich muzy. Miastem rządzi Rada Nieśmiertelnych, składająca się z najpotężniejszych pisarzy świata, której przewodniczy Szekspir – największy z wielkich.
Ów twórca lata temu przyjaźnił się z drugim co do wielkości autorem – Mabarakiem, a obaj wraz z muzą Kaliope tworzyli trójkąt idealny. Niestety, przyjaciel Szekspira stał się rządny sławy większej, pragnął władzy nad światem, chciał wykreować rzeczywistość sobie poddaną, toteż zaproponował stworzenie Księgi Ksiąg – Księgusa, do czego po wielu pertraktacjach przekonał resztę Rady. Szybko okazało się, że decyzja była błędem, bowiem Mabarakowi zależało nie na szczęściu ludzi, lecz własnej chwale. Decyzją zgromadzenia pisarz został wygnany ze Skrybopolis. W międzyczasie muza Kaliope musiała zbiec. Osiedliła się w niezwracającym uwagę mieście i przybrała imię Bożena.
Tam też od lat wychowywała córkę i na długie godziny zamykała się w doskonale chronionej bibliotece, do której wstępu zabraniała nawet Odessie – swojej pierworodnej.
Gdy pewnego dnia, Bożena zostaje uprowadzona, dziewczynka rusza jej na ratunek.
Towarzyszy jej nieprzeciętny Lode A. Przed bohaterką staje szereg wyznań, a skrywane dotąd tajemnice wychodzą na jaw, całkowicie transformując jej życie.
Język powieści jest prosty, bohaterowie wcale nie skomplikowani, raczej stworzeni wedle powszechnie akceptowanych schematów: mamy dobrego, mamy szwarccharakter, który kiedyś też był dobry, mamy zdrajców, mamy wybawicieli, mamy wędrówkę.
Peter van Olmen odwołuje się do tradycyjnych chwytów: wyjście Odessy z dzieciństwa to prawdziwy exodus w dorosłość, w nowe życie, a jej podróż mająca wyzwolić matkę, to tak naprawdę powolne odkrywanie własnej tożsamości.
Niestety, puentę książki, ojca Odessy wytypowałam już po kilkudziesięciu stronach, co sprawiło, że z dużą niecierpliwością reagowałam na jej pełne naiwności wypowiedzi i mrzonki. Co tu dużo kryć – denerwowała mnie.
Książka ta to prawdziwa sinusoida – obok wydarzeń nużących, rozwlekłych, pojawia się gros fabularnych zawiłości, które wciągają i skupiają uwagę. Wielkim plusem powieści jest tematyka, wobec której niewielu czytelniczych zapaleńców będzie potrafiło przejść obojętnie. Nie znam bowiem drugiej książki, w której pojawiałby się zarówno Szekspir, Flaubert, Dostojewski, Kafka, siostry Bronte, Odyseusz, Orfeusz, Holmes, Poirot, Hamlet, Otello, a nie byłby to słownik literatury.
Dla młodego czytelnika, publikacja ta może być nie tylko niezwykłą wędrówką szlakiem bohaterów, ale też źródłem podstawowej literackiej wiedzy, ubranej w strojne przygody. To swoiste kompendium gromadzące w sobie najlepsze książkowe perły. To rewelacyjne i niezwykle humorystyczne zestawienie ze sobą detektywów wszechczasów, mających współpracować, co z kolei precyzyjnie ukazuje różnice w ich metodach postępowania. Olmen gra słowami, wyciąga je z ich powszechnych użyć.
Skarbem tej książki jest Lode A. – bohater dumny, rozśmieszający mnie do łez złośliwymi przytykami. Kim jest dokładnie – nie zdradzę. Powiem jednak, że to drobna postać o ogromnym sercu i odwadze.
Olmen stworzył prawdziwie intertekstualny koktajl: w jego powieści czuć inspirację Tolkienem [ogromną i wszelaką], Rowling i jej Turniejem Trójmagicznym, Funke i jej wyciąganiem bohaterów z książek oraz wtłaczaniem ich z powrotem. To osobliwy popis znajomości najbardziej kultowych tekstów literackich, zaproszenie do gry w odnajdywanie źródeł. Świetna zabawa, otwierająca spore możliwości badawcze.
To dla mnie właśnie taka książka-teleturniej. I do poczytania, i do sprawdzenia się.
Z niecierpliwością wyczekuję kolejnych części serii.