Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Treblinka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Treblinka. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 26 maja 2016

Samotna gwiazda - Paullina Simons




Paullina Simons znów mnie zachwyciła i rozkochała w swojej prozie. Po nie aż tak doskonale odebranej przeze mnie Tully (ale wciąż poruszającej!), Samotna gwiazda objawiła się przede mną jako kolejny wzrost i jednocześnie dowód twórczej formy Autorki, którą mam przyjemność mienić jedną z ulubionych.

Oto grupa nastolatków, która właśnie skończyła szkołę i wybiera się do college’u, postanawia wyruszyć w podróż do Barcelony. Niestety, rodzice głównej bohaterki – Chloe – nie są przychylni temu pomysłowi. Sytuację ratuje (choć pozornie nic tego nie zapowiada) babcia dziewczyny, godząc się dofinansować wyprawę, pod warunkiem, że zostanie ona wydłużona, a grupa przyjaciół odwiedzi po drodze Treblinkę, by złożyć tam kwiaty. Tym samym wymarzone wakacje w Hiszpanii zamieniają się w  eurotrip, a sama książka w powieść-drogę.

Młodzi ludzie podróżując pociągiem, mają okazję obserwować zupełnie nieznany sobie dotąd świat – z wielkiej Ameryki trafiają do byłych krajów komunistycznych, tak bardzo odległych – zarówno kulturowo, jak i społecznie oraz historycznie. Ich wędrówka oprócz oczywistych walorów turystycznych i edukacyjnych, staje się podróżą przemian – to, co ma być miłym wyjazdem w gronie najbliższych, za sprawą nowo poznanego Johnny’ebo Rainbowa zamienia się w  grę o najwyższą stawkę – o prawdę i szczerość: wobec siebie samego i wobec innych. Młody mężczyzna o ujmującym uśmiechu i hipnotyzującym głosie sprawia, że więzi (wydawałoby się: silne) łączące czwórkę przyjaciół staną pod wielkim znakiem zapytania, a przyszłość ich relacji okaże się zagrożona. Lato poprzedzające studia będzie dla młodych okazją do rewizji przekonań, poglądów i wizji przyszłości jaką dotąd przed sobą roztaczali.

Simons po raz kolejny udało się stworzyć powieść, która porywa. Utkana przez nią historia skrzy się od wielości wątków, migocze od wyrazistych charakterów, ujmuje pięknem języka i opisów, a przede wszystkim: wciąga bez reszty. Przy tym wszystkim nie skupia się jedynie na wątkach obyczajowych, lecz idzie daleko dalej: ku pamięci, tożsamości, poznaniu. Można ją czytać po wielokroć i jak sądzę, co rusz natrafimy na kolejne interesujące momenty i przybliżenia. Autorka ma niebywały dar do snucia opowieści pochłaniających czytelnika, a przy tym będących okazją do refleksji na wielość tematów: zarówno społecznych, jak i historycznych oraz osobistych, związanych z przeżywaniem własnego życia.

Kapitalna, nieobojętna na dzieje Polski, które autorka miała okazję poznać między innymi podczas swojej wizyty w naszymkraju przed trzema laty.  Mimo umiejscowienia akcji we współczesności, także i II wojna światowa gra w niej ważną rolę – zdaje się, że temat ów jest dla pisarki szczególnie istotny, czego największy wyraz dała w trylogii Jeźdźca miedzianego i do czego teraz mimochodem powraca. Ulokowanie części wydarzeń w Warszawie, Krakowie i Treblince sprawiło, że książka ta nabrała dla mnie bardziej niż kiedykolwiek dotąd osobistego wydźwięku. Nie jest jedynie opowieścią o dorastających nastolatkach, szukających swojej drogi, ale także hołdem złożonym historii i wyrazicielką wielkiego szacunku do osób i miejsc nią naznaczonych. Znajdziemy w niej wszystko: poszukiwanie sensu, miłość, przyjaźń, uważne przyglądanie się rzeczywistości, zachwyt nad światem, a także opowieść o dojrzewaniu i prawdzie.

Książka, która nie zapowiadała się wcale na tak emocjonującą, bo akcja wcale nie pędziła (u Simons niezwykle istotne jest delektowanie się językiem, co prowokuje lekturę niespieszną – i dzięki temu wydłużenie przyjemności z niej płynącej) sprawiła, że po przewróceniu ostatniej strony nie mogę znaleźć sobie miejsca.


Stało się – mam książkowego kaca. 





środa, 15 kwietnia 2015

O życiu Wilczyńskiej u boku Korczaka (Kochana Stefo – Amela Einat)

"Ta dziewczyna rzeczywiście straciła umiar" - podśmiewali się znajomi podczas stałych spotkań przy kawie z jej rodzicami. "Ale to pewnie tylko chwilowy entuzjazm" - pocieszali poważną twarz ojca i rozbiegane oczy matki. Między jednym spotkaniem a drugim każdy dawał kilkaset złotych. "Żeby ją choć trochę uspokoić" - myśleli. "No, bo jak długo wytrzyma w tym chlewie?".[1]

Janusz Korczak jest wszystkim dobrze znany. Doskonale znamy jego historię, pamiętamy zasługi doktora dla dzieci żydowskich z  Domu Sierot, wiemy też jak tragicznie ta opowieść się kończy.
Mało kto jednak podczas swoich studiów nad jego życiem, pochyla się dłużej na jego współpracownicy  Stefanii Wilczyńskiej, której zasługi były nie mniejsze – jeśli nie zdecydowanie większe.
Kobieta, która zawsze żyła w  cieniu, na pozór ostra i oschła, jednak o wielkim sercu, trzymającym w  ryzach cały Dom Sierot. To ona, poświęcając swoje życie i karierę zawodową, całkowicie oddała się dzieciom, na których dobru bezwzględnie jej zależało.
Ona trzymała sierociniec w pionie, ona nim zarządzała i sprawiała, że funkcjonował niemalże bezbłędnie.
Ona też, w  skrytości serca, pałała wielkim, platonicznym, bo nigdy nie wyrażonym uczuciem do swojego współpracownika, który zdawał się jej nie zauważać – a już na pewno nie okazywał jej żadnych uczuć, zbyt zajęcy pisaniem i pracą na rzecz Domu.
Kochana Stefo to przyjrzenie się historii z  perspektywy Stefy – niepełne i w  dużej mierze oparte na domysłach i dopowiedzeniach, a jednak nadające nowy charakter całej historii, która jak każda – ma swoje małe tajemnice.
Oparta głównie na listach Stefanii do Fani – swojej podopiecznej, traktowanej niemalże jak rodzoną córkę, prowadzi nas szlakiem życia tej niezwykłej kobiety – od porzucenia marzeń o zawodzie, przez kpiny rodziny, pracę w  Domu Sierot, aż do tragicznej śmierci w  Treblince.
Jej historię poznajemy za sprawą dwu kobiet: babci Hany i jej dociekliwej wnuczki Nety, która pragnie poznać Stefanię z  relacji babci. Hana zaś była córką Fani, która po jej śmierci odkryła listy i pamiątki po Stefie. Obie bohaterki mieszkają w  Palestynie i pragną wyjechać do Polski i odwiedzić miejsca tak istotnych dla Stefy i Fani, w których będą mogły „dotknąć” ich historii, upamiętnić ją i oddać im hołd.
Neta ma tę możliwość za sprawą szkolnej wycieczki, na której poznaje historię swojej prababci z  nieco innej perspektywy, na pewno mniej osobistej. Ona zaś ma okazję podzielić się tym, co sama wie z  zainteresowaną opowieścią badaczką życia Wilczyńskiej.
Skrawki wspomnień, listy, zapiski, drobne przedmioty – wszystko to pozwala na odtworzenie historii jednej z  najbardziej (nie)zapomnianych bohaterek czasów wojny. Warto się z  nią zmierzyć, warto spojrzeć na życie jej i Korczaka oczami kobiet i po części jego wychowanków, „od środka”, z  samego centrum, warto zestawić je z wspomnieniami samego Korczaka, który w  swym pamiętniku prawie wcale o Stefie nie wspomina, co wydaje się symptomatyczne.
Wzruszające jest to, że wydanie tej książki jest tak samo niepozorne i skromne jak sama Stefania – książka doskonale oddaje jej brak pragnienia do rzucania się w  oczy – nie narzuca się, nie prowokuje. Jeśli jednak zostanie zauważona – wprowadzi w życie wiele dobra.

[1] Amela Einat, Kochana Stefo, Warszawa 2014, s. 22.