Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pastor. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pastor. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 10 września 2015

Na skrzydłach jak Nick Vujicic - Magdalena Stegenka



Wszystko mogę w tym, który mnie umacnia /Flp 4, 13/

O Nicku Vujicicu pierwszy raz usłyszałam kilka lat remu podczas wakacyjnych rekolekcji. Od tamtej pory słyszę/czytam o nim coraz więcej i więcej, a mój podziw rośnie, choć za każdym razem mam wrażenie, że większy być już nie może.

Nick cierpi na rzadką chorobę - fokomelię. Urodził się bez rąk i nóg, a mimo to dotyka więcej serc i dociera w większą ilość miejsc niż lwia część nas.
Ta książka nie jest kolejną opowieścią snutą przez Vujicica, lecz jego biografią - pozwala to spojrzeć na jego życie, decyzje i działania z boku, z łatwością dostrzegając, jak wiele dobra Nick szerzy na świecie. Nie tylko jako pastor, ale także jako coach i niesłychanie charyzmatyczny mówca, który pogodził się ze swoją innością i teraz niesie pociechę i Boga tym, którzy jeszcze nie widzą sensu w sytuacji, w której właśnie się znajdują.

Poza historią życia Nicka, książka ta zawiera jego przesłanie do różnych grup: młodych, pracujących, chorych, a także załącznik w postaci modlitwy o cud oraz modlitwy, będącej jednocześnie tekstem piosenki Vujicica. Zawiera także świadectwa tych, którzy dotknięci spotkaniem z Nickiem przybliżyli się do Boga, doznali duchowego (lub czasem fizycznego) uzdrowienia i swoją radość chcą nieść dalej.

Mimo stosunkowo niewielkiej objętości książki, jej lektura to czytanie katartyczne, ożywiające, oczyszczające, ale i trudne.
Gdy widzisz kogoś, kto tak bardzo przekuł swoją słabość w doskonałość - wyraźniej dostrzegasz jak bardzo marnujesz to, czym zostałeś obdarowany, a to nie może być miła perspektywa.
Wydaje Ci się, że bez kończyn nie można nic osiągnąć? Nick pływa, jeździ na desce, samodzielnie się porusza i wykonuje większość czynności. Jest także ojcem i mężem, a przede wszystkim - człowiekiem promieniującym autentyczną, płynącą z głębi radością. 

Piękny człowiek, piękne życie, piękne świadectwo tego jak zamiast pytać "dlaczego?", zadać pytanie "po co?" i z odpowiedzi uczynić cel życia.


Nie ma żadnej radości w mojej chorobie. Nie ma nic dobrego w braku rąk i nóg, ale cel, dla którego nie mam kończyn, niesie radość. Gdybym miał samochód BMW, czy miałbym radość? Nie! (...) Pieniądze nie są w stanie kupić mi nadziei (...) Nic, co daje ten świat, nie przynosi radości. Radość, którą daje Chrystus, jest moją radością[1].

Polecam Wam dwie piosenki wykonane przez Nicka, a także krótkometrażowy film po części inspirowany jego historią - warto się zasłuchać i zapatrzeć.

A książkę kupcie koniecznie. Nawet jeśli Nick jest Wam postacią znaną i czytaliście jakieś jego książki - warto uzupełnić biblioteczkę także o tę oszczędną w słowa, a mocną w przekaz publikację.


[1] Nick Vujicic na uniwersytecie w Pekinie. Za: Magdalena Stegenka, Na skrzydłach jak Nick Vujicic, Ząbki 2015, s. 80.

piątek, 28 marca 2014

Mitch Albom – Miej trochę wiary


Tytuł: Miej trochę wiary
Autor: Mitch Albom
Wydawnictwo: Świat Książki
ISBN: 978-83-7943-575-3
Ilość stron: 9788379435753
Cena: 256

Od książek Alboma zawsze oczekuję wiele – pokrzepienia, wstęgi mądrych słów, aforystycznych girland, pnących się od pierwszej do ostatniej stronicy.
Tym razem jednak – mimo mojej wielkiej chęci zaangażowania się w lekturę, na przekór ważkości tematu i prostoty przekazu – narracja utraciła dla mnie wewnętrzną moc, nie potrafiła skupić mnie na sobie i tym samym gdzieś po drodze straciła mnie jako czytelnika zaabsorbowanego.

Historia opisywana przez Alboma zdarzyła się naprawdę i dzięki temu ze zdwojoną siłą niesie nadzieję na istnienie dobra w człowieku, którego poszukiwań nigdy nie powinniśmy zaniechać. Opowieść otwiera proste, a jednocześnie przejmujące pytanie: Napiszesz dla mnie mowę pogrzebową?, wychodzące z ust podeszłego w wieku rabina – mężczyzny od lat oddanego Bogu i swojej wspólnocie, charakteryzującego się wielkim duchem i niespotykaną dobrocią, z której utkał całe swoje życie i dużym stopniu życie innych.
Autor książki wychowany został w wierze, jednak gdzieś na drodze dorastania całkowicie się jej wyzbył – wtedy właśnie ponownie natknął się na Alberta, który po jednym z prowadzonych przez pisarza wykładów wypowiedział tę niezwykłą prośbę, na którą Albom przystał, zastrzegając, że aby mógł się podjąć jej realizacji, musi poznać rabina nie tylko od strony zawodowej, ale przede wszystkim – osobistej. Wtedy nawet nie przypuszczał, że zadanie, którego się podejmuje pomimo całej swej niecodzienności, nie dość, że przeciągnie się na osiem lat, to jeszcze całkowicie przewartościuje jego dotychczasowe życie i zmusi do zaktualizowania poglądów.
Oprócz kolejnych inspirujących godzin spędzanych z Albertem, Mitch poznaje także Henry’ego – pastora o burzliwej przeszłości, która zaświadcza o tym jak wielkie rzeczy potrafi z ludzkim życiem zrobić Bóg, ale też – niestety – wyjaskrawia człowieczą tendencję do oceniania drugiego przez pryzmat tego co minione, bez baczenia na to, jakim ktoś jest aktualnie. Albom podkreśla skłonność do zapatrywania się w odległe czasy, niebrania pod uwagę możliwości całkowitej przemiany i odrodzenia człowieka.
Przede wszystkim jednak, mocą swojego słowa i doświadczenia zachęca do odnajdywania w drugim człowieku piękna i dobra, a także pomagania bez względu na dzielące nas różnice: obyczajowe, społeczne, religijne czy etniczne. To historia ponad podziałami, rzecz o poszukiwaniu Mistrza, słowo o nadziei, radości (z) życia, wierze, miłości i mądrości, patrzącej daleko w przyszłość, bez tracenia z oczu teraźniejszości, w której główny bohater za sprawą powierzonego mu zadania zaczyna bardziej doceniać to, co ma.

Choć tekst ów czyta się bardzo dobrze, przede wszystkim ze względu na jego uniwersalny i ogólny charakter, daleko mu do innych utworów autora, których moc angażowania czytelnika była ogromna. Z całą pewnością jednak jest to opowieść, mogąca wzruszać i poruszać, a także uczyć wrażliwości. Historia wartościowa i warta poświęconego jej czasu - miejcie trochę wiary, a Wasza codzienność zmieni się nie do poznania. 


piątek, 15 listopada 2013

Burza słoneczna - Åsa Larsson


Tytuł: Burza słoneczna
Autor: sa Larsson
Wydawnictwo: Literackie
ISBN: 9788308052174
Cena: 34,90 zł
Ilość stron: 364
Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła.  I jeśli prawa twoja ręka jest ci powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało iść do piekła.
/ Mt 5, 29-30/

sa Larsson uchodzi dziś za królową szwedzkiego kryminału. Cykl jej powieści zainaugurowany tekstem Burza słoneczna, to jedna z najpopularniejszych serii swojego gatunku, zbierająca pochlebne recenzje, jak i renomowane wyróżnienia. Pierwsza część sagi uznana została za Debiut Roku przez Szwedzką Akademię Kryminału Uwagę zwróciła na nią także Oprah Winfrey, dla wielu będąca niezwykłym źródłem opiniotwórczym.

Seria ta, w myśl gatunku [silnie reprezentowanego przez kraje skandynawskie, które na tym elemencie kryminałów skupiają się chyba najsilniej i najbardziej go uwypuklają] stanowi mroczny cykl poświęcony morderstwom i śledztwom toczonym w ich sprawie.

Rebeka Martinsson, to młoda prawniczka, która swoją żywiołowością i siłą przebicia zyskała sobie wielu zwolenników i wrogów. Pracuje w prestiżowej sztokholmskiej kancelarii, gdzie zajmuje się przede wszystkim prawem podatkowym, skądinąd najbardziej dochodowym. Pewnego dnia odbiera ona telefon z prośbą o pomoc – dzwoni jej koleżanka z Kiruny, która właśnie odnalazła ciało swojego zamordowanego brata – przywódcy wielkiej wspólnoty religijnej – Kościoła Źródła Mocy – ożywiającej wiarę w tym rejonie Szwecji. Zwłoki denata były całkowicie zmasakrowane – pozbawione nóg, oczu, zakrwawione i porzucone w miejscu zbrodni. Główną podejrzaną natychmiast staje się Sanna – jako jego siostra i osoba często mająca problemy natury psychicznej. Teraz, wraz z małymi córeczkami postanawia się ukrywać, prosząc o pomoc Rebekę, mającą stać się jej pełnomocniczką.

W toku śledztwa wychodzą na jaw skrywane od lat sekrety i tajemnice zaplecza finansowego wspólnoty. Ona to, od czasu cudownego uniknięcia śmierci przez jej głównego pastora Wiktora, utrzymuje się z datków za nagrania jego kazań, ofiary i cały handel oparty na postaci i doświadczeniach charyzmatycznego duchownego. Gdy ten zostaje znaleziony martwy, prasa bardzo szybko próbuje znaleźć medialnie przydatnego podejrzanego.
Jak się okazuje, sprawa ma charakter rytualny. Morderca, w myśl słów z Pisma Świętego, którego tłumaczenie z 1917 roku jest głównym źródłem wiedzy członków wspólnoty, pozbawia denata części ciała, mających być przyczyną jego grzechu. Pozostaje pytanie – czym naraził się Wiktor, by zasłużyć sobie na tak brutalną śmierć?

Biblijne opisy ściśle łączą się z metodą tytułowania przez Larsson następujących po sobie rozdziałów – każdy kolejny rozpoczynają słowa  I nastał wieczór, i nastał poranek – dzień (pierwszy), będące parafrazą zdań zaczerpniętych z Pisma Świętego, towarzyszących przedstawieniu stworzenia świata. Poetyka biblijna przewija się w wielu miejscach książki, podkreślając wartości, jakimi żyli członkowie Kościoła Źródła Mocy.

Powieść ta, mimo mojej ogromnej znajomości książek i filmów epatujących przemocą i okrucieństwem, w niektórych miejscach powodowała, że przechodził mnie dreszcz strachu i obrzydzenia. Początkowe opisy znalezionych zwłok ewokują abominację, a ich sugestywność i somatyczność miejscami przywołują na myśl obrazowanie turpistyczne.
Larsson napisała powieść, która niewątpliwie budzi zainteresowanie i stanowi doskonałą przedstawicielkę swojego gatunku. Mrok i brutalność opisywanych scen, potęgują uczucie niepewności i niebezpieczeństwa.
Czyta się ją jednym tchem, cały czas mając świadomość, że pozytywnego zakończenia wcale może nie być, że prawdopodobnie w finale czeka nas wielki dramat, który w żadnej mierze nie będzie mógł zostać osłodzony, nawet jeśli w praktyce sprawa zostanie wyjaśniona.

Z prawdziwą przyjemnością sięgnę po kolejne tomy cyklu, który rozpoczęty został w tak dobrym stylu.

Wszystkim, którzy tak jak ja do tej pory, nie odkryli jeszcze brawurowej Larsson – serdecznie polecam!