Tytuł: Kot Alchemika
Autor: Walter Moers
Wydawnictwo: Dolnośląskie
ISBN: 978-83-245-8791-9
Ilość stron: 376
Rok wydania: 2010
Cena: 44,90 zł
Walter Moers to autor, który w
świecie czytelników zasłynął publikacją o wielce wymownym tytule: Miasto Śniących Książek.
W podobnej stylistyce utrzymany jest Kot Alchemika – kolejna opowieść opiewająca losy mieszkańców Camonii – krainy tak arcyciekawej, że każdy – bezwzględnie – chciałby się w niej choć na chwilę znaleźć, ale też tak niebezpiecznej, że bez odpowiedniego przygotowania moglibyśmy popaść w niełaskę wielu jej mieszkańców.
Krotek Echo, to ostatni
przedstawiciel swojego gatunku przebywający po jednej stronie Błękitnych Gór.
Po śmierci swojej właścicielki – Florii – został zdany na (nie)łaskę
mieszkańców Camonii. Niestety, w bardzo krótkim czasie z zadbanego krotka, stał
się wychudzonym zwierzęciem, budzącym jedynie odrazę. Pewnego dnia, podczas
poszukiwania jedzenia, natknął się on na alchemika-przeraźnika, który to
zaoferował mu swoją pomoc, w zamian za podpisanie paktu.
W obawie o własne życie i śmierć
głodową, krotek podpisał umowę o pozbawieniu życia (sic!) po uprzednim
utuczeniu. Teraz, wraz z poznanymi w przeraźnikowym zamku istotami, próbuje się
wykaraskać z kłopotów, w które popadł owładnięty głodem.
Camonia to miejsce dziwactw, a
alchemik wcale nie był największym zamieszkującym ją indywiduum, choć jego kolekcja
tłuszczy mogłaby wskazywać na coś zgoła innego.
Tak naprawdę odnajdziemy tutaj o
wiele bardziej wymyślne postaci: skóroperze, Przeraźnice, Kumaki, Śnieżnobiałą
Wdowę, demoniczne pszczoły i inne.
Moers oddając głos Hildengustowi
Rzeźbiarzowi Mitów zarzucił czytelnika nad podziw szczegółowymi opisami i
dbałością o detale. Mój podziw dla totalnej wyobraźni autora z każdą
przewracaną stronicą narastał. Soczyści bohaterowie zostali nakreśleni z tak
nieprawdopodobną wirtuozerią, że nie sposób odnaleźć w literaturze podobnych im
postaci. Przepisy, które znalazły się na kartach książki, to prawdziwa
maestria! Podczas czytania nazw potraw i sposobów ich przyrządzania ślinka
cieknie do ust – toż to prawdziwa poezja!
Moers czaruje słowami, ujmuje i
oszałamia swoją pomysłowością. Jego opisy niebywale silnie oddziałują na
zmysły, szczególnie zapachu, a synestezja to chyba jeden z przodujących środków
stylistycznych, stosowanych przez pisarza, nadający jego opowieści niesłychany
klimat.
W książce tej Krotek przechodzi
spektakularne metamorfozy – od wychudzonego do spasionego krotka, od
skóroperza, po pszczołę; jednak tym co go wyróżnia jest pamięć totalna – dzięki
której postara się odwołać do współczucia i miłości Przeraźnika, ratując tym
samym własne życie. Spróbuje on uświadomić mu nieuświadomione tęsknoty.
Moers maluje przepiękne
krajobrazy, które zachwyciły mnie już w Mieście
Śniących Książek, a które w Kocie
Alchemika wzniosły się na wyżyny wirtuozerii. O ile poprzedni tekst ujął mnie przede
wszystkim ze względu na bogate pejzaże po brzegi wypełnione książkami, swoiste
elizjum, o tyle ten to prawdziwy popis nieujarzmionej wyobraźni.
Kot Alchemika, to po trosze powieść fantastyczna, po trosze baśń, w
której dochodzi do walki dobra ze złem. Wymyka się gatunkowym uporządkowaniom,
choć wiele w niej elementów typowych dla gatunku, wiele inspiracji, ale
wszystko to przetworzone zostało tak precyzyjnie, że w ostateczności stworzyło
fenomenalne przestrzenie, które powinny być eksplorowane przez każdego
czytelnika.
Ku mojej uciesze ilustracje w
książce są czarno-białe. Gdyby nie to, mój umysł eksplodowałby od bujności
wrażeń. Odczytuję to również jako pokład zaufania autora do czytelnika – dzięki
niemu mamy prawo samodzielnie nadać barwy światu stworzonemu przez Rzeźbiarza
Mitów i uczynić go dla siebie idealnym.
Kot alchemika, na szczęście, napisany jest o wiele sprawniej niż Miasto Śniących Książek. Autor uwolnił
się od lichych konstrukcji składniowych, potęgujących wrażenie pisania
uczniowskiego.